Nieznajomy `złapał go za fraki` i podniósł. Tylko jeden cios a brunet wyglądał okropnie. Sińce pod oczami (co świadczyło o tym, że to jednak nos ucierpiał najbardziej), na policzku powoli pojawiało się zaczerwienienie a z wargi sączyła się krew. Nie powiem żeby było mi go szkoda.
-Przeproś grzecznie panią - niebieskooki wysyczał mu do ucha.
-Prze..przepraszam. - trochę za późno na skruchę. Ale chyba dostał dość dobrą nauczkę, nie musi więcej obrywać, dlatego też kiwnęłam delikatnie głową.
-A teraz zapamiętaj, że kobiet się tak nie traktuje i spierdalaj stąd - zawarczał mój wybawca i popchnął Louisa do przodu. Chłopak zatoczył się i zrobił dwa kółka w okół własnej osi, najwidoczniej dalej do niego nie dotarło co się dzieje. W końcu skierował się w stronę domu.
Stałam tam oszołomiona z koparą przy samej ziemi i nie wiedziałam do mam ze sobą zrobić. Jedyny ruch jaki potrafiłam wykonać był po to by zakryć swoje półnagie piersi dłonią. Koronkowy stanik nie był dobrym rozwiązaniem. Jako że moja koszulka leżała rozerwana na pół a koszula wymieszana z błotem nie miałam co na siebie zarzucić, a w takim stanie na pewno nie wrócę do domu. Ratował mnie jedynie telefon do Meg.
-Trzymaj - usłyszałam głos chłopaka stojącego przede mną i popatrzyłam na niego zaskoczona. Niemal zapomniała, że wciąż tu jest. Blondyn podawał mi szarą bluzę z wielkim napisem NIKE, którą jeszcze przed chwilą miał na sobie. Teraz stał przede mną w samym t-shirt`cie który opinał się na jego umięśnionym torsie. Wyciągnęłam dłoń i wzięłam od niego okrycie, które szybko zarzuciłam na siebie. Bluza była wielka, zasłaniała mi nawet spodenki i wyglądałam w niej jak w sukience. Ale przecież lepsze to niż nic. Emocje zaczęły ze mnie opadać i zrobiło mi się cholernie zimno.
-Chodź, odprowadzę Cię do domu - miękki i przyjazny głos chłopaka dotarł do mojego ucha.
-Poradzę sobie sama- wydukałam. Już i tak mi pomógł, ratując mi dupę. Taki superman jak on na pewno ma wiele ciekawszych rzeczy do roboty.
-Nie ma mowy żebym teraz zostawił Cie samą. - brzmiał stanowczo. Nie było sensu się kłócić. Dopadało mnie zmęczenie i jak najszybciej chciałam się znaleźć w swoim łóżku. Dobrze, że do domu było niedaleko. Kiwnęłam delikatnie głową, dając niebieskookiemu do zrozumienia, że nie będę z nim walczyć i powoli ruszyłam w odpowiednim kierunku.
-Potrafisz pojawić się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. - przerwałam narastająca, krępującą ciszę.
-Może jestem Twoim aniołem stróżem - chłopak uśmiechną się delikatnie w moim kierunku, a ja poczułam jak w moim gardle narasta wielka gula a w ustach robi się sucho. Przez głowę przeleciał mi tylko jeden obraz, Micke`a leżącego w szpitalu i trzymającego mnie za dłoń: `Będę Twoim aniołem stróżem, pamiętaj`. Pamiętam to jak dziś i nigdy nie zapomnę. Oczy zaczęły mnie piec i czułam jak spod powiek próbuje się wydostać słony płyn.
-Wszystko w porządku? - blondyn wyglądał na skonsternowanego. Szybko wróciłam do rzeczywistości i zamrugałam dwa razy nie dając łzom wypłynąć spod powiek.
-Chyba lubisz zadać to pytanie - uśmiechnęłam się do niego. - Jest ok. Więc skąd się tam wziąłeś?
-Akurat wracałem z treningu z uczelni i usłyszałem Twój głos. Nie brzmiał zbyt wesoło, dlatego postanowiłem zajrzeć między hangary i dalej wiesz co się działo. - chłopak spuścił wzrok na swoje dłonie.
-Tutaj trzeba skręcić. - wskazałam wąską uliczkę prowadzącą do domu babci. - Twój lewy sierpowy mógłby pewnie położyć każdego. Trener musi być z Ciebie dumny.
- Ta - chłopak wyglądał na rozbawionego. - Tyle, że ja akurat trenuje rugby.
-Oh. W takim razie pomyśl nad zmianą dyscypliny - wypaliłam. Ja pierdziele, kim ja jestem żebym pierdzielić taki głupoty.
-Trenowałem kick-boxing przez 7 lat. Mój tato jest trenerem. Niestety kontuzja pogrzebała moje szanse na osiągnięcie czegokolwiek w tym sporcie - usłyszałam gorycz w głosie chłopaka i smutek w jego oczach. Dziwne ale ukuło mnie to strasznie. Nie chciałam widzieć go smutnego. DLACZEGO?! Co mnie to obchodzi? Potrząsnęłam delikatnie głową próbując odgonić od siebie myśli.
-Przykro mi - popatrzyłam na niego posyłając mu smutny uśmiech. - Tak poza tym jestem Joana, Jo -właśnie sobie uświadomiłam, że jeszcze się sobie nie przedstawiliśmy. Strasznie chciałam znać jego imię. Cholera.
-Niall - blondyn posłał mi swój pełen uśmiech, który prawie ściął mnie z nóg. Trzeba przyznać, zapiera dech w piersiach!
-Jesteśmy na miejscu. - powiedziałam stając na ganku. - Wejdziesz na kawę? - wypaliłam. Nic innego nie przyszło mi w tej chwili do głowy.
-Nie - chłopak zaśmiał się pod nosem. Idiotka ze mnie. - Przepraszam, ale muszę już lecieć. Na razie, Jo - na odchodne posłał mi ten zniewalający uśmiech.
-Pa. - zaczęłam grzebać przy zamku, lecz nim nacisnęłam za klamkę, odwróciłam się i zawołałam - Niall.
Chłopak właśnie zszedł z ganka i popatrzył na mnie pytająco. Podeszłam do niego stając na najniższym schodku, pomimo tego blondyn wciąż był wyższy ode mnie. Ja pierdziele, kurdupel ze mnie! Stanęłam na palcach i pocałowałam chłopaka w policzek, po czym szybko odwróciłam się na pięcie i weszłam do domu zostawiając lekko zszokowanego Niall`a przed domem.
CO TO DO CHOLERY BYŁO? Tylko jedno pytanie wirowało mi w głowie gdy oparłam ją o chłodne drzwi. Meg jeszcze nie było w domu. Może to i lepiej..
Zapaliłam światło i podeszłam powoli do lustra. Wyglądałam żałośnie! Włosy potargane, makijaż rozmazany do tego porwane rajstopy i rozcięta waga. Na dodatek wciąż miałam na sobie bluzę Niall`a. Jak ja mu ją teraz oddam? Cholera! I chyba nawet zapomniałam mu podziękować za uratowanie mi skóry. Bardzo ładnie z mojej strony. Eh..
Nie miałam już siły na nic. Skierowałam się prosto do mojego pokoju, przebrałam się w pidżamę i opadłam na miękką pościel. Zasnęłam w ułamku sekundy.`Zaufanie to szmata` zamajaczyło mi jeszcze w myślach.
***
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. A to coś nowego. Angielska pogoda częściej obfituje w deszcz niż słońce. Spojrzałam na zegarek, 9 rano. I tak już nie zasnę. Zerwałam się z łóżka ale chwilę później znów na nie opadłam. Bolało mnie wszystko, dosłownie! Każdy najmniejszy skrawek mojego ciała krzyczał z bólu. Nie wspominając już o głowie, która wydawała się 10 razy cięższa niż zazwyczaj.
Spróbowałam jeszcze raz i powoli zwlekłam się z łóżka. Złapałam czystą koszulkę i majtki i weszłam do łazienki. Przeraziłam się swoim własnym odbiciem w lustrze. Oczy miałam podkrążone, a wargę spuchniętą. To, że nie zmyłam wczoraj makijażu wcale nie polepszał sprawy, wręcz odwrotnie.
Wzięłam szybki prysznic i zmyłam makijaż. Zarzuciłam na siebie ogromy t-shirt a mokre włosy zaplotłam w ręcznik, gdy mój żołądek dał o sobie znać.
Już na schodach słyszałam, że ktoś tłucze się w kuchni. Byłam pewna, że to Meg. Oh jakże się myliłam! Gdy stanęłam w drzwiach do małego pomieszczenia kompletnie mnie zamurowało! W naszej kuchni stał półnagi chłopak (dokładnie miał na sobie tylko bokserki) i pichcił coś na kuchence! Jego ciało pokrywały tatuaże a na głowie miał ogrom niesfornych loków Nieznajomy zauważył mnie i uśmiechną się do mnie serdecznie. Oh.. piękne dołeczki!
-Cześć, jestem Harry! Ty musisz być Jo - chłopak odezwał się gdy wpatrywałam siew niego jak w zjawę.
-Tak, cześć - uśmiechnęłam się niepewnie i `machnęłam` do chłopaka. Powoli wycofałam się z kuchni nie spuszczając oczu z loczka. Stanęłam przy schodach i krzyknęłam:
-Meeeg - chłopak wciąż się do mnie uśmiechał. Nawiedzony czy co?
-Co jest? - zapytała przyjaciółka zbiegając ze schodów i stając przede mną.
-Możesz mi powiedzieć kto to jest? - zapytałam cicho.
-Oh.. Harry - powiedziała dziewczyna i obróciła głowę w jego stronę. Zjechała go wzrokiem od góry do dołu przygryzając wargę. Westchnęła cicho pod nosem i z uśmiechem na ustach pomachała do bruneta, na
co odpowiedział jej tym samym. Ja pierdziele.. Istny dom wariatów.
-To, że Harry to wiem. Przedstawił się! - odparłam lekko podirytowana. - Ale co on tutaj robi?
-Ej, spokojnie! -skrzywiła się Meg. - Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Zniknęłaś mi gdzieś wczoraj, a było już późno więc Harry zaproponował, że mnie odprowadzi. Ponieważ padało powiedziałam mu żeby został na noc. Spał na kanapie. - podkreśliła `kanapie`.
-No dobra, niech Ci będzie. - odparłam. Dziewczyna przechyliła delikatnie głowę i skanowała mnie wzrokiem z rozdziawioną gębą. Chyba dopiero teraz zauważyła w jakim stanie jestem.
-A Tobie co się do cholery stało?! - wypaliła trochę zbyt głośno.
-Pogadamy jak pożegnasz kolegę - weszłam powoli po schodach do pokoju. Skąd w tym Londynie bierze się tylu przystojniaków?
Opadłam na łóżko i włączyłam muzykę rozmyślając o tym co się wczoraj stało. Niebieskooki wybawca nie chciał wyjść z mojej głowy.
_________________________________________________________________________________
Spróbowałam jeszcze raz i powoli zwlekłam się z łóżka. Złapałam czystą koszulkę i majtki i weszłam do łazienki. Przeraziłam się swoim własnym odbiciem w lustrze. Oczy miałam podkrążone, a wargę spuchniętą. To, że nie zmyłam wczoraj makijażu wcale nie polepszał sprawy, wręcz odwrotnie.
Wzięłam szybki prysznic i zmyłam makijaż. Zarzuciłam na siebie ogromy t-shirt a mokre włosy zaplotłam w ręcznik, gdy mój żołądek dał o sobie znać.
Już na schodach słyszałam, że ktoś tłucze się w kuchni. Byłam pewna, że to Meg. Oh jakże się myliłam! Gdy stanęłam w drzwiach do małego pomieszczenia kompletnie mnie zamurowało! W naszej kuchni stał półnagi chłopak (dokładnie miał na sobie tylko bokserki) i pichcił coś na kuchence! Jego ciało pokrywały tatuaże a na głowie miał ogrom niesfornych loków Nieznajomy zauważył mnie i uśmiechną się do mnie serdecznie. Oh.. piękne dołeczki!
-Cześć, jestem Harry! Ty musisz być Jo - chłopak odezwał się gdy wpatrywałam siew niego jak w zjawę.
-Tak, cześć - uśmiechnęłam się niepewnie i `machnęłam` do chłopaka. Powoli wycofałam się z kuchni nie spuszczając oczu z loczka. Stanęłam przy schodach i krzyknęłam:
-Meeeg - chłopak wciąż się do mnie uśmiechał. Nawiedzony czy co?
-Co jest? - zapytała przyjaciółka zbiegając ze schodów i stając przede mną.
-Możesz mi powiedzieć kto to jest? - zapytałam cicho.
-Oh.. Harry - powiedziała dziewczyna i obróciła głowę w jego stronę. Zjechała go wzrokiem od góry do dołu przygryzając wargę. Westchnęła cicho pod nosem i z uśmiechem na ustach pomachała do bruneta, na
co odpowiedział jej tym samym. Ja pierdziele.. Istny dom wariatów.
-To, że Harry to wiem. Przedstawił się! - odparłam lekko podirytowana. - Ale co on tutaj robi?
-Ej, spokojnie! -skrzywiła się Meg. - Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Zniknęłaś mi gdzieś wczoraj, a było już późno więc Harry zaproponował, że mnie odprowadzi. Ponieważ padało powiedziałam mu żeby został na noc. Spał na kanapie. - podkreśliła `kanapie`.
-No dobra, niech Ci będzie. - odparłam. Dziewczyna przechyliła delikatnie głowę i skanowała mnie wzrokiem z rozdziawioną gębą. Chyba dopiero teraz zauważyła w jakim stanie jestem.
-A Tobie co się do cholery stało?! - wypaliła trochę zbyt głośno.
-Pogadamy jak pożegnasz kolegę - weszłam powoli po schodach do pokoju. Skąd w tym Londynie bierze się tylu przystojniaków?
Opadłam na łóżko i włączyłam muzykę rozmyślając o tym co się wczoraj stało. Niebieskooki wybawca nie chciał wyjść z mojej głowy.
_________________________________________________________________________________
Przyśpieszyłam troszkę tempo i oto następny rozdział.
I jak?
Do kompletu brakuje nam tylko Zayna.
Jak myślicie jako kto się pojawi? :)
Jutro jadę do Warszawy ponieważ w piątek mój brat bierze ślub! (walentynki, bleee)
Siedzę tydzień w domu i już umieram z nudy!
Macie jakiś pomysł na zabicie jej? :)
lov ja! x
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
ps. jeżeli chcecie zobaczyć jak wygląda autorka (czyt. ja) zapraszam na mojego instagrama :)