-A Ty księżniczko, gdzie się pod wybierasz? - poczułam uścisk dłoni na nadgarstku i delikatne szarpnięcie. Stałam twarzą w twarz z wysokim szatynem z tunelami w uszach i kolczykiem w brwi. Jego mina mówiła, że jest bardzo zadowolony ze swojego zachowania. Co to do cholery jasnej ma być?! Czy ja mam nad sobą jakąś niewidzialną aurę, która przyciąga pieprzone kłopoty? Serio?! To chyba trochę za dużo jak na jedna osobę. Miałam już tego, delikatnie mówiąc, po dziurki w nosie.
Kątem oka zauważyłam jak Niall otwiera usta, by coś powiedzieć. Nie zdążył jednak wydusić słowa, gdyż zaskoczyłam go, wszystkich w okół a nawet samą siebie, gdy moja dłoń z pełnym impetem wylądowała na twarzy chłopaka stojącego na przeciwko mnie, pozostawiając czerwony ślad na jego twarzy.
-Nie jestem żadną , pieprzona księżniczką! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby, świdrując chłopaka spojrzeniem. Wyrwałam się z uścisku bruneta i pewnym krokiem skierowałam się do drzwi, słysząc za sobą zgłuszony chichot Niall`a.
Gdy otworzyłam drzwi, uderzyło we mnie chłodne, Londyńskie powietrze. Złapałam się za brzuch i zgięłam się wpół. Powietrze uszło ze świstem z moich płuc i zaciągnęłam się świeżym tlenem, dopiero wtedy zdając sobie sprawę jak długo wstrzymywałam oddech. Podbiegłam szybo do samochodu i wdrapałam się na miejsce kierowcy. Oparłam głowę o siedzenie i pozwoliłam dać ujście moim emocjom. Wrzasnęłam na całe gardło, a z moich oczu wypłynęło kilka łez, które szybko wtarłam. Mój oddech przyśpieszył, serce waliło jak oszalałe, a ręce trzęsły się jak jeszcze nigdy.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer Liam`a, czekając aż odbierze. Nic z tego. Na prawdę teraz musiał mi to robić? Cholera jasna! Nie miałam czasu na zastanawianie się do kogo dzwonić, kto odbierze itp. Włączyłam w telefonie aplikacje GPS i wpisałam adres mojego domu. Szczerze powiedziawszy, nie miałam pojęcia jak wrócić. W tym momencie, prawdopodobnie nie pamiętałam nawet jak się nazywam.
Gdy tylko się troszkę uspokoiłam, a na ekranie telefonu pokazała się droga, którą mam jechać, odpaliłam silnik i zjechałam z parkingu, kierując się do mieszkania.
~
Wpadłam do domu jakby się paliło, szukając wzrokiem Liam`a.
-Zatańczysz maleńka? - usłyszałam za sobą głos i poczułam jak cudze ręce oplatają mnie w talii.
-Spadaj, pajacu - wyrwałam się z objęć pijanego chłopaka, nie zawracając sobie nawet głowy tym by na niego spojrzeć. Usłyszałam za sobą jakieś niewyraźne przekleństwa skierowane do mojej osoby, ale jakoś nie bardzo mnie to interesowało w tym momencie.
W domu była mniej ludzi niż dwie godziny temu, gdy go opuszczałam i ani śladu Liam`a. Modliłam się tylko o to by jeszcze nie wyszedł.
-Hej! Gdzie byłaś? Szukałem Ciebie wszędzie. - znajomy głos zawołał za mną. Odwróciłam sie na pięcie by zobaczyć wkurzonego Zayn`a.
-Słucha, przepraszam - powiedziałam żałosnym tonem, zdradzającym moje zdenerwowanie. - Na prawdę nie mam czasu się teraz tłumaczyć. - znowu zaczęłam błądzić wzrokiem po pokoju szukając wysokiego szatyna, lub szatynki z burzą loków na głowie.
-Eh.. Co się stało? - zapytał ostrożnie, widząc w jakim jestem stanie.
-Mhm, nic, nic. - w zasadzie, tak na prawdę nie miałam pojęcia co dokładnie się stało. - Przepraszam, na prawdę przepraszam, ale widziałeś może Liam`a? Potrzebuję go.
-Chyba widziałem go ostatnio z Ness, na huśtawce, na podwórku - odpowiedział, marszcząc brwi.
-Dzięki! - krzyknęłam na odchodne, biegnąc jak najszybciej na zewnątrz, gdzie zobaczyłam roześmiana pare.
-Liam!! - zadyszana podeszłam do chłopaka. - Musisz ze mną pojechać.
-Co? Gdzie? - chłopak wyglądał na zaskoczonego i wcale mu się nie dziwiłam.
-Byłam w takim miejscu z Niall`em - na te słowa chłopak wyglądał na jeszcze bardziej zszokowanego - potem Ci to wyjaśnię! - odpowiedziałam na niezadane pytanie. - W każdym razie, pojawiło się dwóch typów. Wysocy, wytatuowanie, z masą kolczyków. Niall kazał mi, cytuję, `spierdalać`. - wyjaśniłam tworząc w powietrzu palcami znak cudzysłowia.
-Travis i Michael - westchnął zrezygnowany Liam, patrząc na Agnes i pocałował ją w policzek. - Przepraszam, ale muszę jechać nim stanie się coś złego. - powiedział smutno wstając. -Dawaj kluczyki - popatrzył na mnie stanowczo.
-Chyba oszalałeś! Jadę Tobą! - krzyknęłam.
-Nie ma mowy! - odwrócił się w moja stronę z wyrazem niezadowolenia. - Uwierz mi, nie chcesz zobaczyć tego, co tam się zapewne stało! -Niemal krzyczał na mnie.
-Gówno mnie to obchodzi! - Nie zostawałam mu dłużna. - Nie wiesz nawet gdzie to jest. - wycedziłam przez zęby i wyminęłam chłopaka kierując się na przód domu.
Nie czekając na przyjaciela wsiadłam do samochodu i zapaliłam silnik. Liam wskoczył na miejsce pasażera kilka sekund po mnie i dał mi znak bym ruszała.
-Możesz mi powiedzieć kim są ci kolesie? - zapytałam przerywając ciszę.
-Skąd znasz Niall`a?
-Cholera, Liam! Teraz to na prawdę nie jest ważne. - odparłam poirytowana.
-Eh.. Wiesz już może, że Niall trenował kiedyś boks? - pokiwałam tylko głową. - W skrócie, Travis jest powodem dla którego musiał zrezygnować. To na prawdę długa historia i to nie ja powinienem Ci ją opowiadać. - znowu pokiwałam głową. Na razie tyle mi wystarczyło. Ale na wspomnienie o boksie przeszły mnie ciarki. Na prawdę zaczynałam się bać co tam mogło się wydarzyć.
10 minut później byliśmy na miejscu. Zatrzymałam się w tym samym miejscu co poprzednio.
-Byliśmy w tym sklepie - wskazałam palcem na drugą stronę ulicy.
-Zostań w samochodzie - nakazał Liam. Oczywiście nie miałam zamiaru go słuchać i wyskoczyłam z auta zaraz za nim.
-Cholera jasna, Jo!! Czy Ty na prawdę musisz być taka uparta? - zapytał chłopak z rezygnacją w głosie na co tylko wzruszyłam ramionami. Na prawdę nie miała teraz ochoty na dyskusję. Serce waliło mi coraz szybciej im bliżej sklepu byliśmy. Jednak pomieszczenie okazało się już zamknięte.
-Zajebiście - wyjęczał Liam.
-Zamknij się. - uciszyłam chłopaka i zaczęłam się kierować w stronę ścieżki za budynkiem, prowadzącej do nieoświetlonej uliczki, z której, jak mi się wydawało, dochodziły mnie jakieś odgłosy.
I nie myliłam się. Gdy tylko skręciliśmy w odpowiednią stronę naszym oczom ukazała się trójka chłopaków z których jeden ledwo podnosił się z ziemi, a dwóch innych stało na przeciwko siebie. Jeden z blondynów trzymał drugiego za koszulkę i uderzył go pięścią w twarz.
Niall był tym, który zadawał ciosy...
Co do jednego Liam miał rację.. Nie chciałam na to patrzeć.
_______________________________________________________________________________
Yep! Nowy rozdział.
muszę przyznać, że chyba mój ulubiony!
lov ya.
Jo x
PS Wesołych Świąt robaczki!! :*:*
wtorek, 15 kwietnia 2014
wtorek, 8 kwietnia 2014
Rozdział 9.
Siedziałam jeszcze chwilkę na łóżku zbierając się w sobie. Wzięłam dziesięć głębokich wdechów, wstałam i podeszłam do lustra.
Nie, nic się nie zmieniło. Wciąż wyglądałam jak siedem nieszczęść.
Westchnęłam cicho i skierowałam się do szafy by wyciągnąć ulubione jeansy i czarny t-shirt. Naciągnęłam ubranie na siebie, na nogi założyłam znoszone vansy. Weszłam do łazienki, szybko poprawiłam makijaż a włosy związałam w kucyka. Od razu lepiej. Czuła się tysiąc razy lepiej i w moim mniemaniu, wyglądałam też tysiąc razy lepiej.
Nim wyszłam z pokoju złapałam bordową koszulę w kratę i zarzuciłam ją na ramiona.
Gdy zamknęłam drzwi i stanęłam u szczytu schodów, zaklęłam pod nosem. Wszyscy goście stali przy schodach wpatrując się we mnie, na samym środku stała Meg, trzymając w rękach tort, na którym widziały zapalone świeczki 2 i 1. Chciałam zapaś się pod ziemię. Dobra mina do złej gry powtarzałam sobie w myślach.. Jakim cudem nie zwróciłam uwagi na to, że tak nagle w całym domu zapanowała cisza?
Gdy Ruth mnie ujrzała, zmieszała się delikatnie widząc to jak wyglądam.No cóż.. ja też nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Znajomy głos Harry`ego zaczął śpiewać `sto lat` i wszyscy się do niego przyłączyli. Niech strzeli we mnie jakiś piorun czy coś.. PROSZĘ?!
Zeszłam na dół i stanęłam przed przyjaciółką. Nie wiedziałam co mam tak na prawdę ze sobą zrobić. Wyratował mnie znajomy głos, dochodzący z tyłu pokoju.
-To teraz myśl życzenie i gaś świeczki - darł się mój brat.
Uśmiechnęłam się pod nosem i nachyliłam delikatnie biorąc głęboki wdech i zdmuchnęłam ogień. Szopka skończona, wszyscy się rozeszli. W kącie salonu zauważyłam masę pakunków. Na cholerę oni mi to wszystko przynieśli? Przecież nawet się nie znamy..
Gdy kierowałam się w stronę wyjścia, ktoś szarpnął mnie za ramie.
-Co to do cholery ma znaczyć? - zapytała mocno wkurzona Meg.
-Eh. - westchnęłam zrezygnowana. - Obiecuję, że wyjaśnię Ci to później. Teraz nie mam na to siły. Muszę po prostu stąd wyjść. - miałam nadzieję, że słyszy mój błagalny ton.
-Nie. Albo teraz albo się stąd ruszę. - Jezu! Weź się uspokój dziewczyno.
Obróciłam głowę w poszukiwaniu Niall`a. Gdy mój wzrok trafił na chłopaka, który stał przy drzwiach frontowych, pokazałam mu, żeby poczekał dwie minuty, na co kiwną głową. Złapałam moją koleżankę za rękę i pociągnęłam ją do łazienki, która na szczęście była pusta i o dziwo, jeszcze czysta.
-Więc? - ponaglała Ruth.
-Pamiętasz Louis`a, złamanego fiuta, o którym Ci opowiadałam?
-Jasne - dziewczyna zmarszczyła brwi nie wiedząc do czego zmierzam.
-Pojawił się dzisiaj, jako nieproszony gość - wyjaśniłam. - Na prawdę nie mogę tutaj zostać. Muszę odetchnąć. - Meg wyglądała na delikatnie zszokowaną, ale nic już nie powiedziałam, więc potraktowałam to jako jej `zgodę` i wszyłam z łazienki.
Czym prędzej dotarłam do drzwi i wyszłam z domu. Niall czekał już na mnie w jednym z wozów zaparkowanych pod domem. Wskoczyłam szybko do środka i zapięłam pasy.
-To gdzie chcesz jechać? - zapytał chłopak.
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami. - Szczerze powiedziawszy nie znam zbytnio Londynu. Przyjeżdżałam tutaj niemal co roku, ale moja mama zawsze twierdziła, że jestem za młoda by samej zapuszczać się w głąb miasta - wywróciłam oczami na to wspomnienie. - Wiec, szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia gdzie moglibyśmy pojechać. Zaskocz mnie - uśmiechnęłam się do chłopaka, na co ewidentnie się zmieszał.
-Niall, na prawdę, jeżeli nie chcesz, nie musisz mnie nigdzie zabierać - wypaliłam widząc jego minę.
-Nieee, chyba mam fajny pomysł - puścił mi oczko i odpalił silnik. W radiu zaczęła lecieć piosenka jednego z moich ulubionych zespołów, All Time Low.
Podróż nie trwała długo, 15 minut zajęło nam by dotrzeć na miejsce.
Niall zatrzymał samochód przed małą chińską knajpką.
-Mam nadzieję, że lubisz azjatyckie żarcie. - popatrzył na mnie pytająco.
-W zasadzie to.. uwielbiam. - uśmiechnęłam się do niego. Na prawdę, chińska kuchnia była jedną z moich ulubionych.
Weszliśmy do małego pomieszczenia, w którym unosiły się orientalne zapachy. Poczułam jak burczy mi w brzuchu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem na prawdę głodna. Usieliśmy w kącie czekając aż podejdzie do nas kelner.
- Mają tutaj najlepszą chińszczyznę w całym Londynie. Była to moja mała tajemnica, ale skoro masz urodziny, to pomyślałem, że mogę się nią z Tobą podzielić. - powiedział blondyn od niechcenia. W tym samym momencie podeszła kelnerka by przyjąć od nas zamówienie. Zostawiłam to Niall`owie, który zamówił mi kurczaka curry i sajgonki, a sobie wołowinę w pięciu smakach.
-Przekonamy się czy rzeczywiście jest takie dobre jak mówisz. - zwróciłam się do chłopaka, gdy kobieta stawiała przed nami nasze jedzenie.
Rzeczywiście było pyszne, wręcz rozpływało się w ustach!
W czasie naszej małej kolacji dowiedziałam się że Niall pochodzi z Irlandii, a dopiero kilka lat temu przeniósł się do Anglii, jednak nie chciał powiedzieć mi dlaczego. Ma starszego brata o imieniu Greg, a Liama poznał w szkole.
Jest uroczym i zabawnych chłopakiem, ale wyczuwałam w nim jakiś dystans.. Nie koniecznie do mnie, ale po prostu do wszystkiego. Pomimo tego dobrze nam się rozmawiało, śmialiśmy się z głupich rzeczy na całą restaurację, tak że kilkakrotnie przykuwaliśmy uwagę wszystkich klientów knajpy.. Raz nawet kelnerka nas upomniała.. UPS!
Gdy zjedliśmy i odbyliśmy małą kłótnię, o to kto ma zapłacić, wyszliśmy przed restaurację by zaczerpnąć świeżego powietrza.
-Dziękuję, było na prawdę pyszne. - odezwałam się do chłopaka
-Tylko nie mów o tym nikomu! Niech teraz to będzie nasz mały sekret - niebieskooki uśmiechną się do mnie. Nie wiem dlaczego, ale czułam się w jego towarzystwie dość komfortowo. Ostatnimi czasy w ten sposób czułam się jedynie przy bliskich mi osobach które znałam od lat. Chociaż wciąż trudno mi było patrzeć w jego niebieskie oczy..
Zaskoczył mnie strasznie gry złapał mnie za rękę i zaczął biec, ciągnąc mnie na drugą stronę ulicy. Po moim ciele rozeszły się przyjemne ciarki.. Miałam nadzieję, że tego nie poczuł.
-No chodź - krzyknął, otwierając przede mną drzwi czegoś co wyglądało jak antykwariat. Wszędzie były poniszczone książki, wielkie dwa `głębokie stoły wypełnione płytami winylowymi, box`y z kasetami do walkmen`a i VHS. Czułam się jak w innym świecie. Podobało mi się tam.
-Zauważyłem w Twoim pokoju gramofon i dużo książek. Chyba jestem jedyną osobą, która nie przyniosła Ci prezentu. Więc pomyślałem, że tutaj mogłabyś coś sobie wybrać - powiedział, widocznie zadowolony ze swojego pomysłu chłopak.
- I tak już wiele zrobiłeś zabierając mnie stamtąd. Poza tym uparłeś się żeby zapłacić za kolacje.. - przypomniałam mu. Na prawdę, nie potrzebowałam już nic więcej.
-Proszę się ze mną nie kłócić! - chłopak zrobił naburmuszoną minę. - Po prostu przepatrz to. Może akurat coś się trafi..
Kolejny raz nie trzeba było mi powtarzać. Gdy tylko weszliśmy do tego sklepu, od razu chciałam się rzucić na to wszystko. Przekopywałam kolejne płyty i książki, podniecając się coraz bardziej swoimi znaleziskami, Pink Floyd, Arctic Monkeys, Beatelsi i wiele innych.
- Proszę, proszę, proszę. Kogo my tu mamy. - usłyszałam niski, szorstki głos, spojrzałam na Niall`a, którego mięśnie widocznie się spięły gdy usłyszał te słowa. - Horan we własnej osobie - zaśmiał się chłopak. Szybko odwróciłam się na pięcie w jego stronę. Przede mną stało dwóch wysokich, wytatuowanych chłopaków z kolczykami w różnych miejscach. Nie wyglądali na zbyt przyjaźnie nastawionych.
-Spierdalaj stąd - wycedził Niall przez zaciśnięte zęby i wyciągnął z kieszeni kluczyk do samochodu. Z jakiegoś powodu wiedziałam, że mówi do mnie, pomimo tego, iż patrzył na kolesi przed nami. Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Wiedziałam, że blondyn mówił poważnie. Wzięłam klucze z jego dłoni i ruszyłam w stronę wyjścia..
___________________________________
O Boże! w końcu.
wiem, że rozdział nie jest najlepszy i do tego krótki. osobiście uważam, że jeden z gorszych jaki napisałam.
przepraszam, pisałam go przez 3 czy 4 dni. wena nie dopisywałam.
postaram się bardziej następnym razem.
lov ya :) x
Nie, nic się nie zmieniło. Wciąż wyglądałam jak siedem nieszczęść.
Westchnęłam cicho i skierowałam się do szafy by wyciągnąć ulubione jeansy i czarny t-shirt. Naciągnęłam ubranie na siebie, na nogi założyłam znoszone vansy. Weszłam do łazienki, szybko poprawiłam makijaż a włosy związałam w kucyka. Od razu lepiej. Czuła się tysiąc razy lepiej i w moim mniemaniu, wyglądałam też tysiąc razy lepiej.
Nim wyszłam z pokoju złapałam bordową koszulę w kratę i zarzuciłam ją na ramiona.
Gdy zamknęłam drzwi i stanęłam u szczytu schodów, zaklęłam pod nosem. Wszyscy goście stali przy schodach wpatrując się we mnie, na samym środku stała Meg, trzymając w rękach tort, na którym widziały zapalone świeczki 2 i 1. Chciałam zapaś się pod ziemię. Dobra mina do złej gry powtarzałam sobie w myślach.. Jakim cudem nie zwróciłam uwagi na to, że tak nagle w całym domu zapanowała cisza?
Gdy Ruth mnie ujrzała, zmieszała się delikatnie widząc to jak wyglądam.No cóż.. ja też nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Znajomy głos Harry`ego zaczął śpiewać `sto lat` i wszyscy się do niego przyłączyli. Niech strzeli we mnie jakiś piorun czy coś.. PROSZĘ?!
Zeszłam na dół i stanęłam przed przyjaciółką. Nie wiedziałam co mam tak na prawdę ze sobą zrobić. Wyratował mnie znajomy głos, dochodzący z tyłu pokoju.
-To teraz myśl życzenie i gaś świeczki - darł się mój brat.
Uśmiechnęłam się pod nosem i nachyliłam delikatnie biorąc głęboki wdech i zdmuchnęłam ogień. Szopka skończona, wszyscy się rozeszli. W kącie salonu zauważyłam masę pakunków. Na cholerę oni mi to wszystko przynieśli? Przecież nawet się nie znamy..
Gdy kierowałam się w stronę wyjścia, ktoś szarpnął mnie za ramie.
-Co to do cholery ma znaczyć? - zapytała mocno wkurzona Meg.
-Eh. - westchnęłam zrezygnowana. - Obiecuję, że wyjaśnię Ci to później. Teraz nie mam na to siły. Muszę po prostu stąd wyjść. - miałam nadzieję, że słyszy mój błagalny ton.
-Nie. Albo teraz albo się stąd ruszę. - Jezu! Weź się uspokój dziewczyno.
Obróciłam głowę w poszukiwaniu Niall`a. Gdy mój wzrok trafił na chłopaka, który stał przy drzwiach frontowych, pokazałam mu, żeby poczekał dwie minuty, na co kiwną głową. Złapałam moją koleżankę za rękę i pociągnęłam ją do łazienki, która na szczęście była pusta i o dziwo, jeszcze czysta.
-Więc? - ponaglała Ruth.
-Pamiętasz Louis`a, złamanego fiuta, o którym Ci opowiadałam?
-Jasne - dziewczyna zmarszczyła brwi nie wiedząc do czego zmierzam.
-Pojawił się dzisiaj, jako nieproszony gość - wyjaśniłam. - Na prawdę nie mogę tutaj zostać. Muszę odetchnąć. - Meg wyglądała na delikatnie zszokowaną, ale nic już nie powiedziałam, więc potraktowałam to jako jej `zgodę` i wszyłam z łazienki.
Czym prędzej dotarłam do drzwi i wyszłam z domu. Niall czekał już na mnie w jednym z wozów zaparkowanych pod domem. Wskoczyłam szybko do środka i zapięłam pasy.
-To gdzie chcesz jechać? - zapytał chłopak.
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami. - Szczerze powiedziawszy nie znam zbytnio Londynu. Przyjeżdżałam tutaj niemal co roku, ale moja mama zawsze twierdziła, że jestem za młoda by samej zapuszczać się w głąb miasta - wywróciłam oczami na to wspomnienie. - Wiec, szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia gdzie moglibyśmy pojechać. Zaskocz mnie - uśmiechnęłam się do chłopaka, na co ewidentnie się zmieszał.
-Niall, na prawdę, jeżeli nie chcesz, nie musisz mnie nigdzie zabierać - wypaliłam widząc jego minę.
-Nieee, chyba mam fajny pomysł - puścił mi oczko i odpalił silnik. W radiu zaczęła lecieć piosenka jednego z moich ulubionych zespołów, All Time Low.
Podróż nie trwała długo, 15 minut zajęło nam by dotrzeć na miejsce.
Niall zatrzymał samochód przed małą chińską knajpką.
-Mam nadzieję, że lubisz azjatyckie żarcie. - popatrzył na mnie pytająco.
-W zasadzie to.. uwielbiam. - uśmiechnęłam się do niego. Na prawdę, chińska kuchnia była jedną z moich ulubionych.
Weszliśmy do małego pomieszczenia, w którym unosiły się orientalne zapachy. Poczułam jak burczy mi w brzuchu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem na prawdę głodna. Usieliśmy w kącie czekając aż podejdzie do nas kelner.
- Mają tutaj najlepszą chińszczyznę w całym Londynie. Była to moja mała tajemnica, ale skoro masz urodziny, to pomyślałem, że mogę się nią z Tobą podzielić. - powiedział blondyn od niechcenia. W tym samym momencie podeszła kelnerka by przyjąć od nas zamówienie. Zostawiłam to Niall`owie, który zamówił mi kurczaka curry i sajgonki, a sobie wołowinę w pięciu smakach.
-Przekonamy się czy rzeczywiście jest takie dobre jak mówisz. - zwróciłam się do chłopaka, gdy kobieta stawiała przed nami nasze jedzenie.
Rzeczywiście było pyszne, wręcz rozpływało się w ustach!
W czasie naszej małej kolacji dowiedziałam się że Niall pochodzi z Irlandii, a dopiero kilka lat temu przeniósł się do Anglii, jednak nie chciał powiedzieć mi dlaczego. Ma starszego brata o imieniu Greg, a Liama poznał w szkole.
Jest uroczym i zabawnych chłopakiem, ale wyczuwałam w nim jakiś dystans.. Nie koniecznie do mnie, ale po prostu do wszystkiego. Pomimo tego dobrze nam się rozmawiało, śmialiśmy się z głupich rzeczy na całą restaurację, tak że kilkakrotnie przykuwaliśmy uwagę wszystkich klientów knajpy.. Raz nawet kelnerka nas upomniała.. UPS!
Gdy zjedliśmy i odbyliśmy małą kłótnię, o to kto ma zapłacić, wyszliśmy przed restaurację by zaczerpnąć świeżego powietrza.
-Dziękuję, było na prawdę pyszne. - odezwałam się do chłopaka
-Tylko nie mów o tym nikomu! Niech teraz to będzie nasz mały sekret - niebieskooki uśmiechną się do mnie. Nie wiem dlaczego, ale czułam się w jego towarzystwie dość komfortowo. Ostatnimi czasy w ten sposób czułam się jedynie przy bliskich mi osobach które znałam od lat. Chociaż wciąż trudno mi było patrzeć w jego niebieskie oczy..
Zaskoczył mnie strasznie gry złapał mnie za rękę i zaczął biec, ciągnąc mnie na drugą stronę ulicy. Po moim ciele rozeszły się przyjemne ciarki.. Miałam nadzieję, że tego nie poczuł.
-No chodź - krzyknął, otwierając przede mną drzwi czegoś co wyglądało jak antykwariat. Wszędzie były poniszczone książki, wielkie dwa `głębokie stoły wypełnione płytami winylowymi, box`y z kasetami do walkmen`a i VHS. Czułam się jak w innym świecie. Podobało mi się tam.
-Zauważyłem w Twoim pokoju gramofon i dużo książek. Chyba jestem jedyną osobą, która nie przyniosła Ci prezentu. Więc pomyślałem, że tutaj mogłabyś coś sobie wybrać - powiedział, widocznie zadowolony ze swojego pomysłu chłopak.
- I tak już wiele zrobiłeś zabierając mnie stamtąd. Poza tym uparłeś się żeby zapłacić za kolacje.. - przypomniałam mu. Na prawdę, nie potrzebowałam już nic więcej.
-Proszę się ze mną nie kłócić! - chłopak zrobił naburmuszoną minę. - Po prostu przepatrz to. Może akurat coś się trafi..
Kolejny raz nie trzeba było mi powtarzać. Gdy tylko weszliśmy do tego sklepu, od razu chciałam się rzucić na to wszystko. Przekopywałam kolejne płyty i książki, podniecając się coraz bardziej swoimi znaleziskami, Pink Floyd, Arctic Monkeys, Beatelsi i wiele innych.
- Proszę, proszę, proszę. Kogo my tu mamy. - usłyszałam niski, szorstki głos, spojrzałam na Niall`a, którego mięśnie widocznie się spięły gdy usłyszał te słowa. - Horan we własnej osobie - zaśmiał się chłopak. Szybko odwróciłam się na pięcie w jego stronę. Przede mną stało dwóch wysokich, wytatuowanych chłopaków z kolczykami w różnych miejscach. Nie wyglądali na zbyt przyjaźnie nastawionych.
-Spierdalaj stąd - wycedził Niall przez zaciśnięte zęby i wyciągnął z kieszeni kluczyk do samochodu. Z jakiegoś powodu wiedziałam, że mówi do mnie, pomimo tego, iż patrzył na kolesi przed nami. Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Wiedziałam, że blondyn mówił poważnie. Wzięłam klucze z jego dłoni i ruszyłam w stronę wyjścia..
___________________________________
O Boże! w końcu.
wiem, że rozdział nie jest najlepszy i do tego krótki. osobiście uważam, że jeden z gorszych jaki napisałam.
przepraszam, pisałam go przez 3 czy 4 dni. wena nie dopisywałam.
postaram się bardziej następnym razem.
lov ya :) x
Subskrybuj:
Posty (Atom)