niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 1.



No i w końcu byłyśmy na miejscu. Cholernie nie mogłam się doczekać tego dnia. Teraz, kiedy stałam przed domkiem mojej babci, wciąż jeszcze troszkę nie dowierzałam. Londyn..
Z rozmyśleń wyrwało mnie lekkie szarpnięcie.
-Auu - `odruchowo` wydobyło się z moich ust.
-Nie jęcz, tylko bierz graty- Meg uśmiechała się do mnie, ciągnąc mnie za rękę na tył samochodu. Strasznie się cieszyłam, że jest tutaj ze mną.
Wzięłyśmy nasze walizki i skierowałyśmy się w stronę wejścia.
-Rusz dupę - pośpieszała mnie Ruth, gdy mocowałam się od dłuższej chwili z zamkiem. Potrafi być upierdliwa. Cholera.. 2 lata nikt tutaj nie był. Żeby tylko nie zardzewiał!! Oh.. W końcu coś zaskoczyło.
-Zapraszam -powiedziałam teatralnie wymachując ręką i dając znać przyjaciółce by weszła do środka.
Rzuciłyśmy torby przy drzwiach i poszłyśmy się rozejrzeć. (swoją drogą, jak na dziewczyny które wyprowadziły się z domu miałyśmy zadziwiająco mało bagażu) Dom należał kiedyś do mojej babci, więc do najnowocześniejszych się nie zaliczał. Nie był duży, ale dla nas dwóch w zupełności wystarczający.  Na dole znajdował się salon połączony z kuchnią, pokój gościnny i niewielka toaleta. Na piętrze były tylko dwa pokoje z oddzielnymi łazienkami. Trochę się tutaj zmieniło odkąd była tutaj ostatni raz.
-Taki trochę.. vintag- skomentowała ze skrzywioną miął Meg, gdy znalazłyśmy się znowu na dole.
-A czego Ty się spodziewałaś? Willi Gosling`a? - prychnęłam trochę zbyt porywczo. W końcu wiedziałam, że dziewczyna żartuje. Ruth zawsze lubiła `stare klimaty`.
- Ale tylko z Gosling`iem w środku. - Meg obnażyła swoje białe zęby w szerokim uśmiechu. Miała obsesję na punkcie tego gościa. - A tak serio, to podoba mi się tutaj. Pobawimy się trochę papierem farbami i pędzlami i będzie idealnie! - entuzjazm w jej głosie słychać było na kilometr.
-Najpierw to chyba musimy pobawić się szmatką i mopem. Cholernie tu brudno... Ty zabijasz pająki! - uśmiechnęłam się do niej i szybko skierowałam się w stronę wyjścia by nie słuchać jej protestów - Idę zadzwonić do mamy! - ugh. Jak ja kurewsko nie znoszę pająków
-Joo, nie! Suka. - usłyszałam jęki za sobą. Tak, Meg też za nimi nie przepadała.

-Halo. - jej głos zawsze działał na mnie kojąco.
-Cześć mamo. - powiedziałam.
-Cześć skarbie, wszystko w porządku? - próbowała to powiedzieć normalnie, ale słyszałam zmartwienie w jej głosie. Tak strasznie nie chciała bym wyjeżdżała.
-Tak mamo. Jesteśmy już na miejscu. Wszystko ok. - `wszystko ok`. Tak rzadko wypowiadałam te słowa szczerze.
- Cieszę się. Wzięłaś proszki? - nienawidziłam tego pytania. Zawsze wyprowadzało mnie z równowagi!
-Tak mam, mam je cały czas ze sobą. Przestań. Się. Tym. Martwić! - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Prawda jest taka, że odstawiłam te cholerne psychotropy 2 miesiące temu. 1,5 roku zażywania ich w zupełności mi wystarczyło. Ale przecież ona nie musiała o tym wiedzieć.
-Eh.. No dobrze. - powiedziała, nie ukrywając już smutku. Kurwa, ja to potrafię.
-Jestem z Meg. Wszystko będzie dobrze. Damy radę. - próbowałam uspokoić swój głos i przy okazji mamę. - Przepraszam, zadzwoniłam tylko na chwilkę. - żeby dać znać, że żyjemy, zażartowałam.. Chyba niezbyt trafnie. - Muszę już kończyć. Mamy trochę do ogarnięcia.
-Jasne. W garażu macie rzeczy potrzebne do sprzątania i resztki farby.. - głos jej się załamywał. Słyszałam jak bierze kilka głębszych oddechów i po chwili ciszy powiedziała - Trzymaj się skarbie. Kocham Cię.
-Pa mamo. Ja Ciebie też. - cholera, czy zawsze musiałam być taką suką? Za szybko tracę panowanie nad sobą.

-Bierzemy się do roboty? - krzyknęłam do Meg wchodząc frontowymi drzwiami.
-Jasne. A mamy czym wykonać tę robotę? - zapytała, lekko drwiąc i rozwalając się na kanapie.
-W garażu podobno są jakieś szmaty i środki czystości. - odparłam i ległam obok niej.. 4 godziny za kierownicą mogą być męczące.
-Joana.. Jak długo tutaj nie byłaś - zapytała Ruth, rozglądając się do okoła.
-3 lata. - westchnęłam.
-Odkąd..
-Tak. - przerwałam jej. 3 lata, tyle już nie ma mojej babci. Była chyba najukochańszą osobą na świecie. Zawsze kryła mnie przed rodzicami  gdy zrobiłam coś głupiego i broniła przed trzema starszymi braćmi. Nędzny los gdy jest się najmłodszym dzieckiem w domu i do tego jedyną dziewczyną. Babcia zawsze mnie rozumiała i potrafiła pocieszyć.
- Kurwa - szepnęłam i wytarłam łzę która spływała po moim policzku. Nie mogę się rozkleić. Jak zacznę płakać, to już nie przestanę! - Chodź po to gówno. - powiedziałam do Meg. Wstałam z kanapy, odwracając się na pięcie i szybko kierując się w stronę garażu.
Z tą kłódką poszło mi trochę szybciej.
W garażu było wszystko czego potrzebowałyśmy.
- Oh! Są nawet farby, mega! Możemy już dzisiaj poszaleć i pobawić się w malarzy! - Ruth puściła mi oczko szeroko się uśmiechając.
- Nie wszystko na raz, wariacie! I nie szalej aż tyle. - odwzajemniłam uśmiech. - Mama robiła mały remont 2 lata temu i trochę tego zostało. Ale nie ważne. Bierz te szmaty i idziemy stąd bo zaraz dostaniemy astmy! - cholera, kurz wdzierał mi się do nozdrzy. Ledwo mogła oddychać.
Szybko wystawiłyśmy rzeczy na zewnątrz i zamknęłam garaż. Wzięłam płyny w ręce i szłam za Ruth do domu.  Ja pierdole, pomyślałam potykając się o swoje nogi. Jestem największą sierotą na świecie. Jeszcze chwila i..
-Aaaaaaaaaaa, kurwa! - oczywiście! Nie mogło być inaczej! Zahaczyłam stopą o stopień i wyrżnęłam jak długa. Wszystkie środki czystości wypadły mi z rąk. Cała weranda była usłana lepką mazią płynów do mycia podłóg, zmywania naczyń itp.
-Świetnieee, cioto! - Meg popatrzyła na mnie i zaczęła się śmiać. - Wow, no to zostało nam aż.. Pronto! - powiedziała dziewczyna, podnoszą tubkę z podłogi i udając, że pryska mi płynem w oczy. - Brawo! Co teraz?
-Zamknij się! - popatrzyłam na nią krzywo, ale od razu zaczęłam się śmiać. Tak to tylko ja potrafię! - Dobra - zaczęłam próbując mówić, ale wciąż zanosiłam się śmiechem. Wzięłam 3 głębokie wdechy, by się uspokoić i podniosłam się z podłogi. - Niedaleko jest market. Od razu kupię coś do jedzenia bo umieram z głodu.
Weszłam szybko do domu, tym razem nie potykając się o nic i złapałam torebkę.
- Wytrzyj ten syf na werandzie - posłałam Meg szybkiego buziaczka mijając ją w progu domu.
-Hej, powaliło Cię! To Twoja robota... Jasne, czemu by nie.. - powiedziała  z irytacją w głosie - Kup wino! - usłyszałam za sobą.
-Jasne, wino. - odpowiedziałam. - Zanotowane.
- I czekoladę!! - usłyszałam w oddali i uśmiechnęłam się pod nosem.
Zaczęłam iść w stronę sklepu, rozglądając się wokół. Cholera, tak dawno mnie tutaj nie było. Trochę się pozmieniało. Dużo nowych domów i sklepów.. Kiedyś było tu ciszej. Ale w końcu to wciąż Londyn, wiec czemu tu się dziwić.. Chyba nawet się stęskniłam za tym miejscem. Tyle fajnych wspomnieć..
Nagle, na pasach, 200 metrów przede mną, ujrzałam znajomą postać. Chłopak przeszedł przez jezdnię, odwrócił się do mnie plecami  i szedł w tę samą stronę co ja.
Kurde, to musi być on!! Minęło trochę czasu, wydoroślał, ale przecież go poznałabym wszędzie..
Podbiegłam do chłopaka po cichutku i powiedziała z rozbawieniem w głosie:
- Cześć przystojniaku..

_________________________________________________________________________________
I jak wam się podoba pierwszy rozdział? :)
Wiem, że na razie tylko Jo i Meg ale nie chce opowiadania w stylu `wysiadałam z samochodu, zobaczyłam go i od razu się w sobie zakochaliśmy`.
Dajmy rozkręcić się akcji :)

Kochani moi! W tym nowy, 2014 roku chciałam wam życzyć mnóstwo szczęścia, zdrowia, miłości i uśmiechu na twarzy. Samych prawdziwych przyjaciół w okół, spełnienia wszystkich marzeń! Aby ten nowy rok przyniósł wam same wspaniałe wspomnienia i One Direction do Polski! Niech 2014 będzie lepszy niż wszystkie poprzednie lata razem wzięte! :*

_________________________________________________________________________________
Chciałam serdecznie i z całego serduszka podziękować @InginiaXoXo za piękny szablo.
I zaprosić was do obejrzenia zwiastuna :)
Zwiastun

Jeżeli czytasz proszę daj komentarz. Chcę tylko zobaczyć ile osób przeczytało. :)
Jeżeli wciąż chcesz być informowany o kolejnych rozdziałach wpisz się w zakładce `informowani`.
Na razie są tam tylko osoby które chciały informację o 1 rozdziale.

8 komentarzy:

  1. i oto chodzi!
    bardzo mi się podoba, ze nie piszesz jak niektóre blogerki.
    haha. jestem ciekawa co będzie w kolejnym rozdziale:)

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawde zapowiada sie fajnie ; D

    OdpowiedzUsuń
  3. całkiem fajny 1 rozdział, będę czytać dalej :) tylko.. jak tak sobie patrzę to ta dziewczyna mi wgl do Nialla nie pasuje XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Powrót do domu, który kiedyś należał do babci, musiał być dla Jo niełatwym przeżyciem. Dobrze, że miała obok siebie Meg, najlepszą przyjaciółkę. Zdaje mi się, że ta ich przygoda będzie naprawdę ciekawa i bardzo kolorowa. Wspólne malowanie i odnawianie domu to pierwszy tego efekt! Czyżby Jo spotkała na ulicy Nialla? Zobaczymy. Czekam na rozdział następny. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się ciekawie. Bardzo mi się spodobało to opowiadanie :) czekam na next :D
    ~@hazza_czuwa_69

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :) Jestem z Twittera :) Trochę za dużo wulgaryzmów według mnie :) Porównaj z moim ;) Ogólnie to blog sympatyczny. Piękny szablon :)))) @LOuisMyLifex3

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział! Twoje opowiadanie zaczyna się troszkę inaczej niż wyszystkie, to mi się podoba :* dużo weny Ci życzę i nie mogę sie doczekac następnego ♥ _4EverN_ z Twittera c;

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się doczekać! Czyżby tym przystojniakiem był Niall? :D
    Opowiadanie jest interesujące, więc życzę weny <3
    @Daria_Kinga

    OdpowiedzUsuń