Stałam jak zamurowana gdy chłopak kończył piosenkę i z wielkim uśmiechem na twarzy oderwał wzrok od gryfu. Wstał i odłożył gitarę w kąt, a zbiorowisko szybo rozeszło się po krótkich brawach. (serio?) Na środku salonu zostałam tylko ja i Liam, który uśmiechał się serdecznie.
-Chodź - chłopak złapał mnie za ramię i pociągnął za sobą w róg pokoju. O co tutaj chodzi? - Jo to mój przyjaciel Niall, Niall to dziewczyna o której Ci mówiłem. - powiedział zadowolony z siebie chłopak. Blondyn powoli odwrócił się w moją stronę i muszę przyznać, wyglądał na tak samo zszokowanego jak ja. Jak mógł nie wiedzieć, że to mój dom?
-Tak, cześć - odpowiedział chłopak lekko zmieszany na co uśmiechnęłam się do niego niepewnie. Najwidoczniej ta sytuacja również dla niego nie była zbyt komfortowa. Cholera!! Ostatnim razem jak go widziałam zrobiłam z siebie idiotkę i pocałowałam go. Poczułam jak oblewam się rumieńcem. Liam spogląda to raz na mnie raz na Niall`a nie wiedząc co się dzieje.
- Znacie się? - zapytał w końcu marszcząc brwi.
-Taa, opowia.. - miałam właśnie spiorunować go wzrokiem, ale na szczęście brunet przerwał mu wypowiedź.
-Oh. Przepraszam was, ale Ness zaraz będzie. Muszę po nią wyjść. Zaraz wracam - uśmiechną się do nas i szybko odwrócił, kierując się w stronę drzwi. Cieszyłam się że Niall nie mógł dokończyć tego co zaczął, ale czułam się za razem troszkę niekomfortowo zostając z nim sam na sam. Spojrzałam na chłopaka, który przypatrywał mi się obojętnie.
-Więc to Twoje urodziny? - zapytał.
-Taak. Szczerze powiedziawszy, akurat Ciebie się tutaj nie spodziewałam. - wypaliłam, natychmiast gryząc się w język. Chłopak wyglądał na rozbawionego.
-Ja również, nie wiedziałem, że to będą Twoje urodziny. Świat jest mały, nieprawdaż?
- Ta.. - odparłam. - Ale chyba wiedziałeś, że to mój domu? - zapytałam.
- Mhm - chłopak rozejrzał się dookoła. - Nie, nie bardzo. Po pierwsze wszystkie domy w tej okolicy są jednakowe, po drugie przyjechaliśmy od drugiej strony no i.. wtedy było ciemno. - blondyn delikatnie się zawahał.
-Tak, a`propos tamtej nocy.. - przerwałam by wziąć głęboki oddech. Tamta noc wciąż przywołuje niemiłe wspomnienia - nawet Ci nie podziękowałam. Przepraszam. I dziękuję.
Chłopak zaśmiał się pod nosem.
-Nie musisz anie przepraszać ani dziękować. Każdy normalny człowiek by się tak zachował.
-Jesteś tego pewien ? - uśmiechnęłam się do niego. - Ah! I mam przecież jeszcze Twoja bluzę - uderzyłam się ręką w czoło. Jak mogłam zapomnieć? - Zaraz Ci ją oddam - powiedziałam szybko i zwróciłam się w stronę schodów gotowa ruszyć na górę, lecz Niall mnie powstrzymał.
- Przestań - uśmiechnął się. - Nie mam nic dla Ciebie, więc potraktujmy tę bluzę jako Twój prezent urodzinowy. - ulżyło mi delikatnie. Bluza wciąż spoczywała na dnie kosza na pranie, odkąd wrzuciłam ją tam po tym gdy miałam ją na sobie pierwszy i ostatni raz. - Poza tym na Tobie i tak wyglądała o wiele lepiej. - niebieskooki skwitował lustrując mnie od góry do dołu. Poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem. Po co do cholery był ten komentarz? Gdy miałam już otworzyć usta by powiedzieć coś idiotycznego usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Przepraszam, muszę otworzyć - powiedziałam i szybko pobiegłam do drzwi. W progu stał wysoki, ciemnoskóry szatyn z trzydniowym zarostem. Tego pana na pewno się tutaj nie spodziewałam.
-Zaayn!! - pisnęłam i rzuciłam mu się uradowana na szyje. - Co Ty tutaj robisz? - zapytałam szczerząc się do niego.
-Oh! Co za miłe przywitanie. Również się cieszę, że Cię widzę siostrzyczko - zaśmiał się chłopak na co delikatnie uderzyłam go w ramię.
-Oh, wiesz przecież o co mi chodzi! - nie mogłam przestać się uśmiechać. Zayn nie był moim prawdziwym bratem, tylko takim.. przyszywanym. Moja mama wzięła ślub z jego tatą gdy miałam 15 lat. Nienawidziłam ich wtedy z całego serca. Zayn`a, jego tatę i 3 siostry. Szybko jedna zrozumiałam, że to do niczego nie prowadzi, a moi rodzice byli nieszczęśliwi żyjąc ze sobą. Będąc z Yaserem moja mam wyglądała na wiele szczęśliwszą. Z siostrami chłopaka wciąż nie dogadywałam się zbyt dobrze, ale z Zayn`em od razu znalazłam wspólny język. Dzielił nas tylko rok, słuchaliśmy tej samej muzyki, czytaliśmy te same książki i przede wszystkim, obracaliśmy się w tym samym towarzystwie. Był mi bliższy niż moi rodzeni bracia. Jako jedna z nielicznych osób został przy mnie po tym co się wydarzyło na naszej ostatniej imprezie, moich urodzinach 2 lata temu.. Cieszyłam się widząc go dzisiaj tutaj. Nawet nie wpadłabym na to, że się tu dzisiaj pojawi.
-Meg do mnie dzwoniła - odpowiedział na moje niezadane pytanie.. - Nie mógłbym przegapić takiej okazji. Pierwsza Twoja impreza.. od dłuższego czasu - zawahał się chłopak.
-Kiedyś musiałam do tego wrócić.
-Wszystkiego najlepszego, tak poza tym - chłopak przytulił mnie delikatnie - Proszę, to dla Ciebie. - wyciągnął do mnie rękę, którą wcześniej cały czas trzymał za plecami i podał mi małą kolorową torebkę. - To ode mnie i Perrie.
-Dziękuję. A właśnie, gdzie ona jest? - zapytałam rozglądając się za uroczą blondynką, która była dziewczyną mojego `brata`.
-Musiała zostać w Bradford. Mam dla Ciebie pewne nowiny - uniósł brwi do góry i uśmiechnął się zagadkowo. Gdy chciałam zapytać o co chodzi. - Ale nie dzisiaj, jutro. Dzisiaj chodzi o Ciebie!! A teraz przeprasza, przywitam się z Meg i Liam`em - wyminął mnie szybko nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
Westchnęłam cicho, no dobra. Poczekam do jutra. Podeszłam do stolika z alkoholami by nalać sobie drinka, Gdy wzięłam kubek z nabojem w dłoń usłyszałam za sobą znajomy głos.
-Proszę, proszę, proszę.. Cześć maleńka - kubek wysunął mi się z rąk i spadł a podłogę tworząc kałużę u moich stóp. Poczułam jak cała się trzęsę, powoli odwracając się w stronę tego szyderczego uśmieszku. Gdy stanęłam twarzą twarz z Louis`em poczułam jak wnętrzności wywracają mi się do góry nogami.
-No chyba sobie kurwa jaja ze mnie robisz!- warknęłam przez zaciśniętą szczękę na co uśmiech chłopaka się rozszerzył.
-Wszystkiego najlepszego skarbie - wyszeptał chłopak zbliżając usta do mojego ucha. I wtedy poczułam ten zapach.. Pot, perfumy, alkohol ten ohydny zapach, którego miałam nadzieję nigdy więcej nie poczuć! Żołądek pochodził mi do gardła i mało brakowało a zwymiotowałabym na niego. Chociaż.. może to nie byłby wcale taki zły pomysł. W tym momencie poczułam jak czyjeś ramie oplata się w okół mojej tali. Nie widziałam go, ale wiedziałam kto to jest.
- Myślę, że powinieneś już wyjść - Niall powiedział pełnym powagi głosem.
-Oj chyba nie. Mam nadzieję się dobrze bawić - zaśmiał się szatyn nie odrywając ode mnie wzroku.
-W takim razie będę musiał siłą Cię stąd wynieść. Kto wie, może Twój nos znowu na tym ucierpi - skwitował ironicznie mój, po raz kolejny, wybawca. Wzrok Louisa w końcu oderwał się od mojej twarzy i powędrował w kierunku Niall`a. Wszystkie kolory uciekły z jego twarzy, w przeciągu pięciu sekund stał się blady jak ściana. Tego chyba się nie spodziewał.
-Spierdalajcie - wyszeptał pod nosem i chwilę później już go nie było.
Zaczerpnęłam szybko powietrza łapiąc się za brzuch.
-Wszystko w porządku? - ten koleś na prawdę lubi to pytanie.
-Nie. - odpowiedziałam krótko i ruszyłam w stronę schodów - przepraszam.
Szybko wbiegłam na górę i zamknęłam się w swoim pokoju opadając bezwiednie na łóżko. Łzy zaczęły się cisnąć do moich oczu. `KURWA MAĆ!` wrzasnęłam w poduszkę, chociaż wiedziałam, że i tak mnie nikt by mnie nie usłyszał. Wstałam i podeszłam do lustra. Wyglądałam gorzej niż źle. Rozmazany makijaż, w oczach strach i do tego cała się trzęsłam.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Tak? - krzyknęłam.
-Można? - głos Niall`a dobiegał zza drzwi.
-Wejdź - odpowiedziałam zrezygnowana.
-Wszystko okej? - znów to samo pytanie.
-Tak już lepiej.
-Przyniosłem Ci szklankę wody. - wyciągną dłoń z napojem.
-Dzięki - wzięłam od niego kubek i usiadłam na łóżku szybko zerując napój. -Niall - zaczęłam, na co chłopak spojrzał na mnie pytająco. - Wiem, że nie znamy się zbyt długo.. W zasadzie nie znamy się wcale.. Ale czy mógłbyś mnie stąd zabrać, proszę? - zapytałam tak żałośnie, że aż samej siebie zrobiło mi się szkoda.
-Jasne. Będę czekał na dole. - odparł wychodząc i zamykając za sobą drzwi..
__________________________________________________________________
Witam :)
Widzę rozszaleliście się z komentarzami pod ostatnim rozdziałem.
Aż 3! Wow!!
Ale już mam to w dupie. Piszę dla siebie i nawet dla tych trzech osób.
Cieszę się, że jest jeszcze ktoś kto chce to czytać:))
Poza tym, przenoszę się powoli na wattpada : http://www.wattpad.com/42499430-same-old-shit-but-a-different-day-niall-horan-ff
+ zapraszam również do przeczytania mojego tłumaczenia opowiadania z Dark Louis`em: http://www.wattpad.com/42497843-letters-dark-louis-tomlinson-translated-pl
Następny rozdział postaram się dodać szybciej. :))
lov ya
Jo x
czwartek, 27 marca 2014
sobota, 8 marca 2014
Rozdział 7.
-Przepraszam Pana. Niestety musimy już zamykać. - słyszę głos Ness i czuję wielką ulgę. Poziom nudy w tym lokalu osiągnął dzisiaj apogeum.
-Oh! Przepraszam najmocniej. - odpowiada mężczyzna zachrypniętym głosem i wstaje od stolika. - Rzeczywiście zasiedziałem się - powoli kieruje się do drzwi i na koniec rzuca nam swój uroczy uśmiech. - Do poniedziałku drogie Panie.
-Dobranoc - rzucamy równocześnie.
Ostatnie trzy tygodnie wyglądały dosłownie tak samo. Praca, uczelnia, sen.. Ciągle te same twarze, te same głosy. Do kawiarni przychodzą wciąż Ci sami ludzie. Rozumiem, każdy ma swoje ulubione miejsce, ale nie popadajmy w rutynę. To jest do cholery Londyn. Miliony ludzi a ja wciąż i wciąż widzę te same osoby. Może to jednak dobrze, że zgodziłam się na tą imprezę.. A!! Impreza.
-Agnes! - krzyczę do dziewczyny, biorąc się za wycieranie stolików.
-Taa?
-Wspomniałam Ci o imprezie? - nie przypominam sobie, żebym jej o tym mówiła. Trochę głupio zapraszać ją na ostatnią chwilę.
-Nie, ale Meg dzwoniła do nas już tydzień temu. - uff. Moja przyjaciółka zawsze ma wszystko dopięte na ostatni guzik.
-Powiedz, że będziecie. - niemalże błagam wchodząc na zaplecze. -To moje urodziny, nie znam tutaj zbyt wielu osób.. A poza tym zdążyłaś już chyba poznać Meg. Zaprosi milin osób z czego 90% nie wie nawet o moim istnieniu.
-Spokojnie - uspokaja nie dziewczyna. - Oczywiście, że będziemy. Nie przegapimy Twojego oczka*-mówiąc to puszcza do mnie oczko. - Poza tym Ruth mówiłam, że nie mieliście okazji świętować Twoich urodzin od 2 lat.
-Eh.. Nie byłam zbytnio w nastroju na świętowanie.. Rozumiesz - stanie. - Słowa wypływają z moich ust. Miałam dzisiaj o tym nie wspominać, ani nawet nie myśleć. - Przyprowadźcie kogoś jak chcecie.
-Jasne. Liam chyba umówił się z jakimś kolegą. - spogląda na mnie i się uśmiecha. - Może Ci się spodoba!
-Peeeewnie! - odpowiadam sarkastycznie. - Dlaczego wszyscy tak bardzo lubią bawić się w swatkę? - nim zdąży mi odpowiedzieć jestem już przy drzwiach gotowa do wyjścia. - To widzimy się wieczorem - posyłam jej buziaka i uciekam nim zacznie jęczeć.
W końcu to moje urodziny, muszę się wyszykować. Zerkam na zegarek. Jest dopiero 16:30.. Goście mają przyjść na 20:30, ale bądźmy szczerzy, nikt nie pojawi się przed 21.
Gdy docieram do domu niemal nie poznaje swojego mieszkania. Wszystko jest poprzestawiane i wysprzątane na błysk. Drogocenne rzeczy Meg musiała gdzieś pochować.
-Wow! Czy pomyliłam adres? - Meg uśmiecha się szeroko na mój komentarz.
-Proszę, to dla Ciebie - wyciąga rękę i podaje mi mały pakunek, a następnie mnie przytula. - Wszystkiego najlepszego skarbie!! - krzyknęła mi do ucha.
-Wszystkiego najlepszego Jo! - słyszę następny głos. Harry wynurza się z kuchni z ustami zapchanymi popcornem. Obie z Meg wybuchamy śmiechem. Dziewczyna podchodzi do niego i daje mu buziaka w policzek. Para jest nie rozłączna, w zasadzie odkąd się poznali. Muszę przyznać, że są uroczy, ale także irytujący. Czasem się zastanawiam czy Hazza się już do nas wprowadził. Nie mam nawet chwili by spokojnie porozmawiać z przyjaciółką, gdyż chłopak cały czas jest w pobliżu. Lubię go, ale nie przesadzajmy.. Oddalam od siebie te myśli, w końcu to nie czas ani nie pora.
-Dzięki i dziękuję za prezent. - uśmiecham się i wyciągam biały materiał z torebki. Sukienka! Oczywiście, że kupiła mi sukienkę.
-Pomyślałam, że mogłabyś nałożyć ją na dzisiejszą imprezę - dziewczyna brzmi na zadowoloną z siebie.
-Nigdy nie odpuścisz prawda? - pytam, a dziewczyna kiwa przecząco głową.- Eh.. No dobra, ale robię to tylko dla Ciebie.
Dziewczyna wyrzuca ręce do góry w geście triumfu, a ja kieruję się do swojego pokoju. Gdy tylko przekraczam próg, jestem w szoku. Takiego porządku jeszcze tutaj nie widziałam. Meg, na prawdę stara się umilić mi ten dzień. Rzucam się na świeżo pościelone łóżko i zastanawiam się nad drzemką. Ostatecznie, niechętnie podnoszę się z łóżka i kieruję do łazienki. Ściągam brudne ciuchy, wrzucam je do kosza na pranie i wskakuje do wanny.
Meg zadbała dosłownie o wszystko! W wannie jest gorąca woda pełna piany, a dookoła porozstawiane są świeczki. Na malutkiej półeczce leży książka którą ostatnio czytam, `Duma i uprzedzenie`. Biorę ją do ręki i zagłębiam się w lekturze.
Nim się spostrzegę, woda jest już prawie zimna. Odkładam więc książkę na miejsce i szybko zanurzam się cała w wodzie, myję włosy i namydlam się. Spłukuję z siebie pianę gorącą wodą i wychodzę spod prysznica. Eh.. Przydał mi się taki relaks.
Wchodzę do pokoju i zerkam na zegarek, jest już prawie 19. Najwyższy czas zacząć się szykować. Ściągam ręcznik z głowy i wycieram włosy, które następnie susze i zawijam pasami wokół lokówki, formując długie fale, opadające mi na ramiona, a grzywkę upinam do góry. Następnie nakładam makijaż. Od mojego codziennego umalowania różni się jedynie tym, że na powieki nałożyłam eyeliner. Wyglądało to nawet nieźle. Gdy skończyłam na zegarku była już prawie 21. Z dołu dobiegała głośna muzyka i słyszałam krzątających się ludzi.
Nakładam szybko bieliznę i rajstopy a potem na ciało naciągnęłam sukienkę, którą podarowali mi Meg i Harry. Gdy stanęłam przed lustrem, niemal wstrzymałam oddech. Sukienka jest o wiele krótsza niż się tego spodziewałam, ale muszę przyznać, że wyglądam nieźle. Zakładam beżowe sandałki i schodzę powoli na dół. Dom jest pełen ludzi, których nigdy wcześniej nie widziałam. W tłumie dostrzegam loczka.
-Wow! - chłopak wydaje okrzyk `zachwytu` na mój widok, więc delikatnie uderzam do w ramie.
-Nie przeginaj - uśmiecham się.
-Wyglądasz na prawdę dobrze. Joana Derby w sukience. Muszę zapisać w swoim kalendarzu.
-Nie udawaj, że potrafisz pisać. - odgryzam się. - Myślisz, że jest tutaj ktoś kogo znam? - pytam.
-Gdzieś w tłumie chyba widziałem Ann.Spokojnie, Meg nie zapomniała o Twoich znajomych.
-O Boże!!!! - słyszę krzyk przyjaciółki za sobą i odwracam się powoli by na nią spojrzeć Wyglądasz niesamowicie! -rzuca mi się na szyję.
-Dzięki - mamroczę. Chociaż jedna z nas jest zadowolona z w faktu, że mam na sobie ten skrawek materiału.
Ponad ramieniem Ruth dostrzegam w drzwiach Liama więc przepraszam parę i ruszam w jego stronę.
-Cześć piękna - wita mnie swoim najszczerszym uśmiechem i przytula delikatnie. -Wszystkiego najlepszego staruchu.
-Dziękuję. Gdzie Ness? - pytam rozglądając się.
-Będzie chwile później.
-A kolega?
-Heh, odstawia samochód. - puszcza do mnie oczko. O co im wszystkim chodzi? Przecież tylko zapytałam.
-Czego się napijesz? - pytam
-Na początek może piwo?
Odwracamy się i kierujemy do stolika zastawionego różnym alkoholami. Przechodzimy obok kolesia, który wymachuje rękami na wszystkie strony i jego pomarańczowy sok z wódką ląduje na mojej sukience
-Kuuurwa - jęczę cicho pod nosem i odwracam się w stronę Liama. - Przepraszam, chyba będziesz musiał obsłużyć się sam - wskazuje na plamę na mojej sukience. Chłopak kiwa głową a ja kieruję się do mojego pokoju.
Szybko zdejmuję sukienkę i ją zapieram. Nie chcę by została na niej plama, nawet jeżeli to jedyny raz gdy miałam ją na sobie. Wyszukuje w szafie jedną z moich nielicznych sukienek, w kolorze fioletu i zarzucam ją na siebie. Gdy wychodzę z pokoju zdaję sobie sprawę, że muzyka w głośnikach ucichła, a jedyne co słyszę to kojący głos śpiewający jedną z moich ulubionych piosenek, Wonderwall, przy dźwiękach gitary. Myślałam, że Meg schowała gdzieś moją gitarę.
Gdy schodzę na dół delikatnie przeciskam się przez tłum zgromadzony wokół sprawcy zamieszkania. Gdy stają tuż przed nim, w oczy rzuca mi się blond czupryna, chwilę później muszę zbierać swoją szczękę z podłogi.
-Niall..
*oczko-21 urodziny
_________________________________________________________________________________
Cześć skarby. :)
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na następny rozdział, ale szczerze mówiąc nie miałam ani weny ani ochoty.
Dziękuję wszystkim którzy czytają i komentują,
lov ya
Jo x
Meg zadbała dosłownie o wszystko! W wannie jest gorąca woda pełna piany, a dookoła porozstawiane są świeczki. Na malutkiej półeczce leży książka którą ostatnio czytam, `Duma i uprzedzenie`. Biorę ją do ręki i zagłębiam się w lekturze.
Nim się spostrzegę, woda jest już prawie zimna. Odkładam więc książkę na miejsce i szybko zanurzam się cała w wodzie, myję włosy i namydlam się. Spłukuję z siebie pianę gorącą wodą i wychodzę spod prysznica. Eh.. Przydał mi się taki relaks.
Wchodzę do pokoju i zerkam na zegarek, jest już prawie 19. Najwyższy czas zacząć się szykować. Ściągam ręcznik z głowy i wycieram włosy, które następnie susze i zawijam pasami wokół lokówki, formując długie fale, opadające mi na ramiona, a grzywkę upinam do góry. Następnie nakładam makijaż. Od mojego codziennego umalowania różni się jedynie tym, że na powieki nałożyłam eyeliner. Wyglądało to nawet nieźle. Gdy skończyłam na zegarku była już prawie 21. Z dołu dobiegała głośna muzyka i słyszałam krzątających się ludzi.
Nakładam szybko bieliznę i rajstopy a potem na ciało naciągnęłam sukienkę, którą podarowali mi Meg i Harry. Gdy stanęłam przed lustrem, niemal wstrzymałam oddech. Sukienka jest o wiele krótsza niż się tego spodziewałam, ale muszę przyznać, że wyglądam nieźle. Zakładam beżowe sandałki i schodzę powoli na dół. Dom jest pełen ludzi, których nigdy wcześniej nie widziałam. W tłumie dostrzegam loczka.
-Wow! - chłopak wydaje okrzyk `zachwytu` na mój widok, więc delikatnie uderzam do w ramie.
-Nie przeginaj - uśmiecham się.
-Wyglądasz na prawdę dobrze. Joana Derby w sukience. Muszę zapisać w swoim kalendarzu.
-Nie udawaj, że potrafisz pisać. - odgryzam się. - Myślisz, że jest tutaj ktoś kogo znam? - pytam.
-Gdzieś w tłumie chyba widziałem Ann.Spokojnie, Meg nie zapomniała o Twoich znajomych.
-O Boże!!!! - słyszę krzyk przyjaciółki za sobą i odwracam się powoli by na nią spojrzeć Wyglądasz niesamowicie! -rzuca mi się na szyję.
-Dzięki - mamroczę. Chociaż jedna z nas jest zadowolona z w faktu, że mam na sobie ten skrawek materiału.
Ponad ramieniem Ruth dostrzegam w drzwiach Liama więc przepraszam parę i ruszam w jego stronę.
-Cześć piękna - wita mnie swoim najszczerszym uśmiechem i przytula delikatnie. -Wszystkiego najlepszego staruchu.
-Dziękuję. Gdzie Ness? - pytam rozglądając się.
-Będzie chwile później.
-A kolega?
-Heh, odstawia samochód. - puszcza do mnie oczko. O co im wszystkim chodzi? Przecież tylko zapytałam.
-Czego się napijesz? - pytam
-Na początek może piwo?
Odwracamy się i kierujemy do stolika zastawionego różnym alkoholami. Przechodzimy obok kolesia, który wymachuje rękami na wszystkie strony i jego pomarańczowy sok z wódką ląduje na mojej sukience
-Kuuurwa - jęczę cicho pod nosem i odwracam się w stronę Liama. - Przepraszam, chyba będziesz musiał obsłużyć się sam - wskazuje na plamę na mojej sukience. Chłopak kiwa głową a ja kieruję się do mojego pokoju.
Gdy schodzę na dół delikatnie przeciskam się przez tłum zgromadzony wokół sprawcy zamieszkania. Gdy stają tuż przed nim, w oczy rzuca mi się blond czupryna, chwilę później muszę zbierać swoją szczękę z podłogi.
-Niall..
*oczko-21 urodziny
_________________________________________________________________________________
Cześć skarby. :)
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na następny rozdział, ale szczerze mówiąc nie miałam ani weny ani ochoty.
Dziękuję wszystkim którzy czytają i komentują,
lov ya
Jo x
Subskrybuj:
Posty (Atom)