poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 13.

-Słucham - odezwałam się słabym głosem do mikrofonu.
-Oh.. Kochanie! - usłyszałam głos mamy. - Spałaś już? Obudziłam Cię? Przepraszam - czy jej buzia nigdy się nie zamyka?
-Nie mamo. Nie masz za co przepraszać, nie spałam. Po prostu jestem troszkę zmęczona - wyjaśniłam, próbując ją uspokoić.
-To dobrze. Cześć słońce. - przywitała się w końcu.
-Cześć mamo. Co tam? - popatrzyłam a Niall`a, który skupiony był na drodze.
-W porządku. Przepraszam, że dzwonie tak późno, dopiero wracam z pracy. Wszystkiego najlepszego skarbie - dlaczego nawet gdy wypowiada takie słowa słyszę u niej zmartwienie?
-Dzięki mamo - powiedziałam starając się brzmieć pogodnie, gdy Niall właśnie parkował przed restauracją.
-Duże latte, jakbyś mógł - uśmiechnęłam się do chłopaka, na co wywrócił oczami i szybko wysiadł z samochodu.
-Co robisz? - nagle uświadomiłam sobie, że wciąż wiszę na słuchawce z mamą.
-Ohh. Jestem na spacerze ze znajomym. Wszedł właśnie kupić nam kawę. - odparłam szybko.
- No ja właśnie też wybieram się na kawę. Wiesz.. do tego Starbucksa zaraz za szpitalem - gdy to usłyszałam moje źrenice prawdopodobnie podwoiły swoje rozmiary. Zaczęłam nerwowo rozglądać się do okoła i wtedy zauważyłam znajomy samochód wjeżdżający na parking i parkujący tuż obok tego, w którym siedziałam ja. Zsunęłam się szybko z fotela, chowając się by nie można było mnie zauważyć przez przednią szybę. - Wiem, że dzisiaj są Twoje urodziny, ale zdaję też sobie sprawę, że jest to dla Ciebie również ciężki dzień - kobieta odetchnęła ciężko - Przepraszam, że zapytam.. - zawahała się chwilkę - że znowu Cię tym męczę, ale bierzesz tabletki? Wzięłaś dzisiaj swoje tabletki?
-Tak, jasne. Przepraszam Cię mamo, ale na prawdę muszę teraz kończyć. Dziękuję za życzenia! Odezwę się jutro. Kocham Cię. Pa! - słowa szybko wypadały z moich ust, gdy nacisnęłam czerwoną słuchawkę nie czekając na jej odpowiedź. Oddychałam szybko czekając aż Niall wróci z moim napojem, nie podnosząc się z pozycji w której aktualnie się znajdowałam.
Chwilkę później otworzyły się drzwi od strony kierowcy.
-Wszystko w porządku? - blondyn popatrzył na mnie marszcząc brwi.
-Wsiadaj - poinstruowałam go, nie odpowiadając na pytanie. - Nie widzisz może gdzieś w pobliżu niskiej szatynki? Krótkie włosy, biała sukienka, obcasy? - zapytałam biorąc łyka kawy gdy chłopak odpalał silnik?
-Oh. Seksowna mamuśka z którą minąłem się w drzwiach? - skrzywiłam się w duchu na te słowa.
-Tak właśnie ta. - odparłam, próbując puścić mimo uszu to co właśnie powiedział.
-Nie. Jest jeszcze w środku. Dlaczego pytasz? - popatrzył na mnie delikatnie przechylając głowę, ale szybko wrócił wzrokiem na drogę, wyjeżdżając z parkingu.
-Ta `seksi mamuśka` - powiedziałam, pokazując w powietrzu znam cytatu i jednocześnie krzywiąc się - to moja mama.
Niall znowu odwrócił głowę by popatrzeć na mnie zaskoczony?
-Serio? - pokiwałam tylko w odpowiedzi głową - Prze..Przepraszam - słychać było w jego głosie, że się speszył.
- Spoko, nie jesteś pierwszą osobą od której to słyszę.
-Nie chciałaś zobaczyć się ze swoją mamą? - zapytał zdziwiony.
-Nie bardzo, nie dzisiaj. - powiedziałam delikatnie zawstydzona spuszczając wzrok na swoje dłonie.
-Dlaczego? - cholera. Co to? Przesłuchanie?!
-Dłuższa historia. Wiążąca się z powodem dla którego mnie dzisiaj tutaj przywiozłeś. - wszystko wydawało się bardziej interesujące niż t rozmowa. Nie potrafiłam nawet podnieść wzroku by spojrzeć na Niall'a. Bałam się że znowu się rozkleję
-Mamy dużo czasu nim będziemy z powrotem w Londynie. - nakłaniał mnie chłopak.
-Przywiozłeś mnie tutaj, więc wydaje mi się, że należą Ci si jakieś wyjaśnienia - odparłam. Nie było sensu tego ukrywać. Stało się i się nie odstanie. To, że nie będę o tym mówić, niczego nie zmieni, prawda? - Ale daj mi jeszcze chwilkę na dojście do siebie - poprosiłam.
-Jasne - blondyn odparł miękkim głosem. - Nie śpiesz się.

***

Cisza między nami trwała ponad pół godziny gdy w końcu postanowiłam się odezwać nie odrywając wzroku od przedniej szyby.
-To był piątek, dzień przed moimi urodzinami, dwa lata temu - kątem oka zauważyłam jak Niall odwraca twarz w moją stronę i marszczy brwi. Jednak nie odezwał się ani słowem, tylko pokiwał głową bym kontynuowała.
-Umówiłam się z Michael'em na kolacje. Przyjechał po mnie około 19. Pamiętam jak dziś - zaśmiałam się żałośnie pod nosem. - To nie były jeszcze moje urodziny więc nie szykowałam się za bardzo.. Michael nie lubił uprzedzać faktów. Jednak tym razem było inaczej. - zawahałam się chwilę i zerknęłam na Niall'a, który ze skupieniem wpatrywał się w drogę.
-Nie pojechał w stronę miasta, do naszej ulubionej chińskiej restauracji. - kontynuowałam. Zaśmialiśmy się pod nosami w tej samej chwili, przypominając sobie jak jeszcze kilka dni temu Niall zabrał mnie z okazji urodzin do chińskiej restauracji w Londynie. - Zamiast tego skręcił w drugą stronę, za miasto. Przez całą drogę próbowałam się dowiedzieć o co w tym chodzi. Ale był nieugięty. Jechaliśmy przez jakiś las  i w końcu do jechaliśmy do starego domku nad jeziorem jego dziadków. Nie domyśliłam się że tam mnie wiezie bo pojechaliśmy od drugiej strony. Już myślałam, że przygotował mi jakąś romantyczną kolację, co też kompletnie nie było w jego stylu. - zaśmiałam się pod nosem, przypominając sobie jak na naszą pierwszą rocznicę zabrał mnie do kina na romantyczny film i zasnął gdy ja wypłakałam wszystkie chusteczki, a na koniec udawał, że film mu się strasznie podobał. - Weszliśmy do domu,  zapalił światło i ze wszystkich stron wyskoczyli moi przyjaciele. Wiesz, `soprajs` jak w filmie - chłopak zaśmiał się głośno - Takie cliche, ale lubię, lubiłam.. takie pierdoły.
-Byłam szczęśliwa, że Michael zrobił coś takiego dla mnie. Nawet mimo tego, że widziałam, że nienawidzi takich rzeczy.. Niespodzianek - powiedziałam po dłuższej chwili. - Przez ponad 2 lata naszego związku wszystko było dokładnie na czas, wtedy kiedy powinno być. Ten jeden raz wyprzedził fakty.- Po policzku spłynęła mi pierwsza łza. Tak strasznie starałam się je w sobie zatrzymać. Przekręciłam gałkę radia szukając odpowiedniej stacji.Nagle usłyszałam z głośników  początek piosenki, którą zwykłam słuchać niecałe 2 lata temu, niemal codziennie, w kółko
'I wish that i could wake up with amnesia. Forget about the stupid little things' *
Cóż za jebana ironia losu!
Łzy spływały coraz szybciej po moich policzkach gdy zaczęłam zanosić się płaczem.
-Ej ej! - Niall spojrzał na mnie - Proszę Cię przestań. To niczego nie naprawi. Wiem, że jest Ci ciężko - mówił skręcając na pobocze i zatrzymując samochód. -Nie musisz mi tego wszystkiego mówić jeżeli nie chcesz. - powiedział przyciągając mnie do siebie i chowając mnie w uścisku. Moja twarz przyciśnięta była do jego torsu, mocząc mu bluzę. - Proszę Cię przestań - powtórzył delikatnie głaszcząc mnie po głowie. - Przykro mi, na prawdę mi przykro - wyszeptał i pocałował mnie w czoło.
-Nie! - krzyknęłam odsuwają się od niego. - To Ty przestań. Nie mów takich rzeczy, nie przytulaj mnie. To tylko pogarsza sytuację - powiedziałam próbując złapać oddech. - Muszę to powiedzieć. Muszę w końcu powiedzieć tę historię do końca.. Proszę Cię, jedź - Niall bez zastanowienia odpalił silnik już nic nie mówiąc.

*wiem, że piosenka nie wyszła jeszcze nawet w wersji studyjnej, ale pasowała do sytuacji.

_____________________________
hope you like it :)
powoli zaczyna mi się sesja.
zaliczenia, egzaminy.. dlatego też nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział.
mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

PS pochwalę się wam! jadę na dwa miesiące wakacji do Londynu!!
bilet lotniczy już jest w moim posiadaniu! :)))))))

lov ja, Jo x

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 12.


-Część Michael - powiedziałam cicho i poczułam jak pierwsze łzy napływają mi do oczu. 2 lata.. Dokładnie 2 lata już go ze mną nie ma. Uniosłam do głowę do góry i spojrzałam na marmurową płytę na której było napisane "Michael Turner. Lat 20. Niech spoczywa w spokoju".
Nie mogłam już opanować łez, które strumieniami lały mi się po policzku. Wciąż nie mogłam tego zrozumieć. Minęły już jebane 2 lata, a ja wciąż nie mogłam pojąć dlaczego Bóg odebrał mi tak wspaniałą osobę.
Tak mało wystarczyło by wysoki mur który budowałam wokół siebie runął w przeciągu sekundy.
Przykucnęłam powoli i położyłam na grobie bukiet różowych tulipanów, kwiaty które zawsze dostawałam od Michaela. Skąd Niall wiedział? Przeszło mi przez myśl, ale od razu domyśliłam się że Meg musiała mu powiedzieć. Odetchnęłam ciężko, otarłam łzy wierzchem dłoni i zapaliłam znicz.
-Przepraszam, Mikey. Na prawdę przepraszam - załkałam. - Tak cholernie za Tobą tęsknie, ale musiałam ruszyć do przodu. Wiem, że nie masz mi tego za złe i za pewne tego ode mnie oczekiwałeś.. Ale - ledwo łapałam oddech zanosząc się łzami. To było silniejsze ode mnie. Ból i tęsknota nie przeminęły i za pewne nigdy nie przeminął. Kochałam tego chłopaka całym sercem i wciąż kocham. Pustka którą czułam w środku każdego dnia była przytłaczająca, ale musiałam sobie z tym radzić. Nałożyć na usta uśmiech numer dziesięć i wyjść do świata. W końcu musiałam wyjść ze swoich czterech ścian i stanąć na nogi.. Pomimo, że bolało jak cholera.  Ból fizyczny był niczym w porównaniu z bólem, który czujesz po utracie kogoś bliskiego - ale nie potrafiłabym wyrzucić Ciebie z mojego życia i wymazać z pamięci. - kontynuowałam po wzięci kilku głębszych wdechów - Ty powinieneś być przy mnie. To nie tak miało być! - ledwo łapałam oddech. Opadłam na kolana i schowałam twarz w dłoniach. Oddychałam ciężko próbując się uspokoić. On by tego nie chciał.
Wiedziałam co by mi powiedział 'Przełknij to i do przodu. Nie jesteś małą dziewczyną'. Nigdy nie pozwalał mi się rozczulać nad sobą i pomagał twardo stąpać po ziemi. Był moją ostoją. A teraz go zabrakło. Bez niego rozpadałam się na małe kawałeczki. Jedynie dzięki Meg i mojej rodzinie jeszcze jakoś funkcjonowałam nie dając po sobie poznać jak jest źle. Jak kurewsko za nim tęsknie.
Nie wiem jak długo siedziałam skulona próbując powstrzymać moje łzy. Dla niego. Oddech powoli mi się normował, serce zwolniło swoje ruchy a policzki wysychały.
-Wiesz.. - odezwałam się w końcu - wiem, że patrzysz na mnie, tam, z góry. Wiem, że jesteś moim aniołem stróżem. I na pewno nie jesteś ze mnie zadowolony - zaśmiałam się lekko. - Nie jestem już Twoją twardą Jo, patrzącą z dystansem na świat. Nie tego byś dla mnie chciał Ale to nic.. Nie bój się. Dam sobie rade. W końcu będzie dobrze. Wiem to. Ale potrzebuje pomocy.. Muszę.. muszę to zrobić. - wyprostowałam się i przymrużyłam oczy patrząc na napis na kamieniu. - Przywiózł mnie dzisiaj tutaj taki chłopak.. Niall. Jechał specjalnie 4 godziny bym mogła z Tobą porozmawiać. Jest w nim coś specjalnego.. Nie odkryłam jeszcze co, ale jest. Jest takim moim aniołem stróżem na ziemi. Ratował mnie z opresji już kilka razy. - zamilkłam na chwile, nie wiedząc czy powinnam kontynuować. Jedyny aniołem stróżem powinien być on. - Ale jest w nim też coś mrocznego i przerażającego. Gdybyś widział chłód w jego oczach gdy wymierza cios.. - wzdrygnęłam się na samą myśl. - Eh.. Sama nie wiem. Przepraszam jeszcze raz. Kocham Cię, na prawdę Cię kocham - wyszeptałam, a jedna łza spłynęła po moim policzku..

                                                                       *music*                                 

Nie wiem jak długo czasu spędziłam na cmentarzu. Jednego byłam pewna, dla mnie trwało to wieczność. Jedyne z czego się cieszyłam to fakt, że nikt w tym czasie nie pojawił się przy grobie Michael`a. Wolałam spędzić ten czas z nim sam na sam.
Jak dzień Twoim urodzin może być zarówno piekłem jak i błogosławieństwem? Gdy osoba z którą wiązałaś całą swoją przyszłość i marzenia umiera na Twoich oczach. Dzień moich urodzin.. Z najlepszego przeistoczył się w najgorszy dzień w moim życiu. W ułamku sekundy.
Wyszłam przez bramę ledwo słaniając się na nogach. Płacz wydobył ze mnie wszystkie pokłady energii, tak że wychodząc przez furtkę omal nie upadłam.
Zobaczyłam tylko jak Niall wyskakuje z samochodu, w szybkim tempie otwiera drzwi od strony pasażera i podbiega do mnie nim nogi uginają mi się w kolanach. Nie miał pojęcia jak strasznie byłam mu wdzięczna, za to co zrobił, ale nie byłam w  stanie wydusić z siebie dźwięku, wszystkie słowa wiązły mi w gardle.
Chłopak owinął sobie moje dłonie wokół szyi i wziął mnie na ręce niosąc do samochodu. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, nie będąc w stanie protestować i kłócić się z nim o to, że dam sobie radę sama. Dziwne było to, że jedyne na czym potrafiłam się skupić był jego zapach..
Niall posadził mnie na fotelu i zapiął pas. Czułam się jak mała dziewczynka, ale byłam wdzięczna. Blondyn zlustrował mnie od góry do dołu swoimi niebieskimi oczami. Próbował ukryć swoje przerażenie, ale widziałam niepokój w jego oczach. Odwróciłam o niego wzrok i wyszeptałam ciche 'dziękuję', tym samym dając mu do zrozumienia, że powinniśmy już jechać. Kątem oka zauważyłam jak chłopak kiwa głową i za chwilkę zatrzaskuje moje drzwi nim obchodzi samochód i siada po stronie kierowcy.
Oddycham cicho i zbieram sie na odwagę by spojrzeć na niego.
-Jest aż tak tragicznie? - pytam się mając nadzieje, że zmyje to przerażenie z jego twarzy. Blondyn zerka na mnie i mruga kilka razy powiekami, jakby nie wiedział o co pytam.
-Nie, jest okej - blady uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Niall, proszę Cię. Płakałam przez ostatnie - zerknęłam na zegarek. Była już prawie 22, a na miejscu byliśmy ok 19 - 3 godziny. Muszę wyglądać jak śmierć. Szczerze powiedziawszy boję się spojrzeć w lusterko. - powiedziałam uśmiechając się do niego. Znałam to odbicie aż za dobrze. Napuchnięta twarz, wory pod oczami, przekrwione gałki i bladość. Przez prawie rok spotykałam tą dziewczynę w lusterku.
-Myślę, że po prostu powinnaś się przespać - głos Nialla przerwał moje rozmyślania.
-Nie, nie zasnę teraz. Potrzebuję po prostu kawy. - wiedziałam dobrze co po takim dniu by mi się śniło. Przeżywałam to zbyt często - Boże. Przepraszam Cię.. Co Ty robiłeś przez te trzy godziny?! - nagle uświadomiłam sobie, że zostawiłam chłopaka na pastwę losu przez tak długi czas, w nieznanym mieście. PRZED CMENTARZEM. Brawo Jo! Pewniee dlatego patrzył na Ciebie jak na ducha. Chociaż nie wyglądał na osobę, którą coś mogło go aż tak poruszyć.
-Spokojnie, nic się nie stało - usłyszałam miękki śmiech Niall'a, odbijający się echem w samochodzie, gdy odpalał silnik. - Zrobiłem sobie małą przejażdżkę po mieście. Nawet zjadłem późny obiad - szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy - wziąłem dla Ciebie na wynos. Oczywiście chińszczyzna - powiedział i wskazał kciukiem za plecy na tylne siedzenie. Odwróciłam głowę i dostrzegłam parujące pudełku. Dopiero teraz poczułam unoszący się aromat i to jak głodna byłam. Zachłannie chwyciłam za opakowanie, otworzyłam je i wcisnęłam do ust pierwszą porcję kurczaka, co wywołało jeszcze głośniejszy śmiech blondyna. - Jakieś dwa kilometry stąd widziałem Starbucks'a. - pokiwałam tylko głową i poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i nie patrząc na ekran nacisnęłam zieloną słuchawkę, przykładając sobie telefon do ucha.

_____________
obiecany z dedykacją dla  za wszystkie miłe słowa pod moim adresem, wytrwałość czytaniu i że wciąż jej się podoba!! :))

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 11.

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM :))

_________________________________________________
Moje oczy poszerzyły swoje rozmiary a z gardła wyrwał się cichy jęk, gdy usłyszałam dźwięk łamiących się kości i zobaczyłam wytatuowanego blondyna opadającego bezsilnie na ziemię. Jednak Niall nie miał w zamiaru na tym poprzestać i wymierzył mu kopniaka w brzuch. Dosłownie mogłam usłyszeć jak całe powietrze umyka z płuc chłopaka. Nie mogłam już dłużej na to patrzeć i odwróciłam wzrok w drugą stronę. Kątem oka dostrzegłam Liam'a kierującego się w stronę dwójki blondynów i odciągającego Niall'a od swojej 'ofiary'. Cała akcja nie trwałą dłużej niż kilka sekund, jednak dla mnie była to wieczność.
Nie mogłam nigdzie dostrzec szatyna, któremu wymierzyłam wcześniej policzek. Oh, świetnie. Pewnie zostawił swojego przyjaciela na pastwę losu i spierdolił gdzie pieprz rośnie. Jednak gdy po raz kolejny odwróciłam wzrok, dostrzegłam kilkanaście metrów przed sobą postać, próbującą podnieść się z podłogi.. Każda próba kończyła się klęską. Chłopak wyglądał.. Cholera, nie potrafię nawet znaleźć na to słów. Zmasakrowany.. Uwierzcie mi, nie wyraża tego co zobaczyłam nawet w 60%!
Poczułam jak wszystko w środku wywraca mi się do góry nogami, a żołądek podchodzi mi do gardła. Nie mogłam już dłużej wytrzymać i upadłam na kolana chowając twarz w dłoniach.
-Niall, co Ty zrobiłeś? - wyjęczałam słabo podnosząc głowę do góry. Poczułam jak pierwsze łzy cisnął mi się do oczy. W co ja się wpakowałam?! Chłopak nagle przestał się szarpać i odwrócił głowę w moją stronę. Coś mi mówiło, że nie miał zielonego pojęcia, że tutaj byłam. Zaczął rozglądać się do okoła jakby nie wiedział co właśnie się stało. Chyba sobie kurwa jaja ze mnie robisz..
-Jo.. - wydusił z siebie patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami..
-Idziemy - Liam wysyczał przez zaciśnięte zęby, ale żadne z nas się nie ruszyło. - No spierdalamy stąd! -powiedział głośniej i zaczął ciągnąć Niall'a w stronę samochodu.
Wciąż siedziałam na ziemi z otwartymi ustani nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Oni żartują, prawda?! Muszą żartować.
-Jo, wstawać - mój przyjaciel nachylił się nade mną i złapał za rękę próbując mnie podnieść.
-Chyba zwariowałeś - wydarłam się na niego nagle. - Nie możemy ich tutaj tak zostawić. Co wy do cholery sobie myślicie?! Przecież oni ledwo żyją - wciąż krzyczałam na dwójkę zdezorientowanych chłopaków przede mną. - Nie ma mowy, musimy zadzwonić po karetkę - wyjęczałam i zaczęłam podnosić się z ziemi i przeszukiwać swoje kieszenie w poszukiwaniu telefonu. Cholera!  Musiałam zostawić go w samochodzie.
-Jo, słońce. Uwierz mi, na prawdę musimy iść. Obiecuje Ci, że wezwiemy karetkę, ale nie możemy tutaj zostać - głos Liam'a był łagodniejszy, ale jego słowa jakby do mnie nie docierały.
-Kim Ty jesteś? - potrząsnęłam głową patrząc na niego. Chłopak zamknął oczy i wypuścił głośno powietrze.
-Na prawdę to nie jest pora na takie rozmowy. Obiecuję Ci, że wszystko Ci wytłumaczymy, ale chodźmy - tym razem odezwał się Niall. Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem w oczach i nim się spostrzegłam moja dłoń znalazła się na jego policzku.
Obeszłam dwójkę chłopaków i zaczęłam kierować się w stronę samochodu. Wyjęłam z niego swoją torebkę i telefon, a następnie rzuciłam kluczyki do Liam'a.
-Co Ty robisz? - zapytał zdezorientowany chłopak.
-Idę do domu. - powiedziałam, odwróciłam się do nich plecami i zaczęłam iść w stronę domu.
-Jo, nie wygłupiaj się i wsiadaj do samochodu  - usłyszałam za sobą głos i poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się by napotkać niebieskie oczy wgapiające sie we mnie.
-Nie dotykaj mnie - strąciłam dłoń Niall'a - i dajcie mi na razie święty spokój! Muszę się przejść - po raz kolejny się odwróciłam i przyśpieszyłam kroku.
Chłopaki dali za wygraną i chwilę później usłyszałam jak odpalają auto. Wyciągnęłam z torebki telefon i zadzwoniłam na pogotowie. Anonimowo..

***
-Gdzie Ty do cholery byłaś! - usłyszałam znajomy głos, wrzeszczący na mnie gdy tylko przekroczyłam próg domu.
-Musiałam się przejść, ochłonąć - powiedziałam zmęczonym głosem.
-Liam i ten cały Niall wparowali tu jakieś pół godziny temu, zabrali Ness i wyszli bez słowa wyjaśnienia. Powiedzieli tylko, że nie będziesz miała ochoty ich oglądać jak wrócisz, dlatego tak szybko się zmyli. Możesz mi wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi? - jej głos przyprawiał mnie o ból głowy, a zielone oczy wywiercały dziurę w brzuchu - Wyglądasz okropnie - dodała po chwili.
-Dzięki - uśmiechnęłam się słabo. - Przepraszam Cię, ale na prawdę już nie mam dzisiaj siły na to gówno - powiedziałam i zaczęłam kierować się do swojego pokoju. Gdy byłam w połowie schodów usłyszałam za sobą głos Zayn'a
- Jo.. - zatrzymałam się i odwróciłam się w jego kierunku, stał u szczytu schodów. - Możesz mi w końcu wyjaśnić co się tutaj dzieje? - zapytał cicho. Komu jak komu, ale akurat jemu wsiałam wyjaśnienia. Przyjechał specjalnie dla mnie ponad 100km a ja go olałam i zostawiłam samego w domu, wśród ludzi których kompletnie nie znał (nie to żebym ja ich znała, ale cóż..). Machnęłam do niego ręką, dając mu znać żeby szedł za mną. Wszedł do mojego pokoju chwilę po mnie, zamykając drzwi i usiadł na łóżku.
-Więc? - zapytał i zaczęłam swoją historię..
Słuchał w skupieniu, co jakiś czas kiwając głową, że rozumie, albo otwierając szerzej oczy w zdziwieniu. Gdy skończyłam swoją opowieść popatrzyła na mnie ze współczuciem w oczach.
-Nie wiem czy to Twój anioł stróż czy jakieś fatum - powiedział. Zaśmiałam się pod nosem, ponieważ to samo pytanie krążyło mi po głowie.
-No dobra - przerwałam trwającą kilka chwil ciszę. - Dość o mnie. Wiesz już wszystko. - chłopak pokiwał głową - teraz Twoja kolej. Miałeś mi coś ważnego do powiedzenia. - na te słowa wyrósł mu wielki uśmiech na twarzy.
-Oświadczyłem się Perrie! Powiedziała tak! - powiedział z ekscytacją w głosie, a mi opadła szczęka.
-C-co?! - zapytałam a moje oczy podwoiły swoje rozmiary. -Przecież macie dopiero po 19 lat! - niemal krzyknęłam i zerwałam się z łóżka. Zobaczyłam jak uśmiech momentalnie znika z twarzy mojego przyrodniego brata.
-Jezu! Wszyscy mówią to samo. - powiedział podirytowany - ze wszystkich ludzi myślałem, że Ty akurat zrozumiesz!
-Przepraszam - wyszeptałam - na prawdę się cieszę. Po prostu mnie zaskoczyłeś. Jezu! Oświadczyłeś się - krzyknęłam w końcu  w ekscytacji - uwielbiałam Perrie* i na prawdę cieszyłam się razem z nim. - musisz opowiedzieć mi o wszystkim. - położyłam się na łóżku obok niego. Cała noc upłynęła nam na rozmowie o ich związku, nie wiem nawet kiedy zasnęliśmy..

***

Obudziły mnie przebijające się do mojego pokoju promienie słońca. Wyciągnęłam spod poduszki telefon i zerknęłam na zegarek 8:06. Wiedziałam, że nie będę mogła dzisiaj spać, budziłam się całą noc.. Zapowiadał się długi dzień. 
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej legginsy i duży t-shirt i naciągnęłam strój na siebie. Popatrzyłam na siebie w lustrze i westchnęłam tylko na to co zobaczyłam. Gorzej już może nie będzie. Zebrałam poczochrane włosy i związałam je w kucyk. Weszłam do łazienki, szybko umyłam zęby i przemyłam twarz zimną wodą. Chwilę później byłam już w kuchni robiąc sobie śniadanie. 
Wczorajszy dzień minął mi szybko. Rano pożegnałam się z Zayn'em, posprzątałyśmy z Meg dom po imprezie, a potem cały dzień spędziłam w restauracji parząc ludziom kawę. Gdy wróciłam do domu zostałam zasypana przez Ruth gradem pytań, których tak strasznie unikałam rano i w końcu musiałam jej wszystko opowiedzieć. Gdy skończyłam, obejrzałam razem z moją ulubioną parą film i poszłam spać. 
Dzisiaj nie miałam nic do roboty! Dosłownie nic. Zapowiadał się najgorszy dzień w moim życiu. Meg miała prawie cały dzień uczelnię, a ja miałam wolny dzień zarówno w szkole jak i w pracy. Ness nalegała, że weźmie moją zmianę, jako że wiedziała jaki jest dzisiaj dzień.. W taki sposób zostałam sam na sam ze swoimi myślami.. 
Zjadłam śniadanie i poszłam do sklepu po zapasy, gdyż nasza lodówka była pusta. Posprzątałam dom i usiadłam bezwładnie na kanapie nie mając już nic do zrobienia. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Żaden program nie przykuł mojej uwagi na dłużej niż 10 minut.
Po godzinie bezczynnego wgapiania się w telewizor, wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju. Było już po 13. Przebrałam się w dres, wzięłam mp3 i założyłam słuchawki. Chwile później wyszłam z domu, zamykając drzwi i zostawiając klucz pod doniczką. Znając Meg, na pewno zapomniała klucza.
Kierowałam się w stronę starej szkoły, którą kiedyś tak bardzo lubiłam. Weszłam przez rozwalony płot na boisko za budynkiem. Prawie nic się tutaj nie zmieniło. No może poza większą ilością rozwalonych i wyblakłych ławek na trybunach.
Włączyłam muzykę i zaczęłam biegać w kółko z głową zwieszoną w dół nie myśląc o niczym, odłączając się od świata. Dziwiłam się że wciąż mam tak dobrą formę. Parę lat temu trenowałam kosza (co przy moim wzroście 160 wszystkim wydawało się śmieszne), ale po wydarzeniach sprzed równo dwóch lat porzuciłam to na dobre. I znowu wydarzenia z listopada 2011 przeszyły moje myśli. Zatrzymałam się ciężko oddychając i oparłam ręce o kolana. Podniosłam głowę do góry, rozglądając się do okoła. I w tedy dostrzegłam znajomą sylwetkę. Cholera jasna! Tylko go mi dzisiaj brakowało. Skrzywiłam się pod nosem i zdjęłam słuchawki prostując się.
-Co Ty tutaj robisz? - krzyknęłam kierując się w jego kierunku.
-Meg powiedziała mi, że pewnie tutaj Cię znajdę - to chyba nie była odpowiedź na moje pytanie.
-W takim razie, po co mnie szukałeś?! - zapytałam coraz bardziej podirytowana, zbliżając się do chłopaka.
-Zgubiłaś to u mnie w samochodzie - Niall wyciągnął z kieszeni dobrze mi znany naszyjnik ze słonikiem, z którym nigdy się nie rozstawałam. Moja dłoń odruchowo powędrowała do mojej szyi. Nie było go tam.
Podbiegłam szybko do chłopaka i wyrwałam mu naszyjnik. Dlaczego akurat dzisiaj?! Nie mogłam go zgubić za miesiąc.. Albo wcale.
Przewiesiłam naszyjnik przez dłoń i wpatrywałam się w niego przez dłuższą chwilę. Łzy zaczęły się cisnąć do kącików oczu.
-Wszystko w porządku? - zapytał chłopak nachylając się nade mną.
-Ta.. Nie ważne. - odpowiedziałam wycierając pierwszą łzę spływającą po moim policzku.
-Daj mi to. - Niall zabrał naszyjnik z mojej ręki. - Obróć się i podnieś włosy - rozkazał. Zrobiłam co mi powiedział i chwilę później wisiorek znów znajdował się na swoim miejscu. - A teraz powiedz mi co się stało. - wciąż słychać było władczy ton w jego głosie. Wiedziałam, że nie da za wygraną, więc odetchnęłam ciężko.
-Dostałam go od kogoś z kim powinnam teraz być - powiedziałam najkrócej i kolejna łza spłynęła po moim policzku. Tym razem to Niall wytarł ją swoim kciukiem. Wzdrygnęłam się na dotyk jego dłoni na mojej skórze.
-Więc dlaczego nie jesteś teraz z tą osobą? - po co tyle pytań?! Odczep sie już..
-Bo jest ponad 300 kilometrów stąd. Eh.. Nie ważne. Skończmy temat - ucięłam.
-Chodź - chłopak niespodziewanie złapał mnie za dłoń a przyjemne ciarki rozeszły się po moim ciele. Zaczął ciągnąć mnie w dół schodów.
-Ej. - krzyknęłam i zatrzymałam się na schodku wyżej niż był Niall. Chłopak nie zareagował i pociągnął mnie za dłoń. Niemal spadłam ze chodów, lecz chłopak zdążył mnie złapać tuż przy sobie. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Wpatrywałam się w jego niebieskie oczy przez kilka sekund i czułam jak zasycha mi w gardle.
W końcu cofnęłam się o dwa kroki i odwróciłam głowę.
- Myślę, że lepiej będzie jeżeli wrócę tam i jeszcze pobiegam - powiedziałam..
-Po prostu chodź - Niall odezwał się ze spokojem w głosie i znów zaczęliśmy kierować się w stronę jego samochodu.
7 minut później wysiadaliśmy z jego wozu u mnie pod domem.
-Idź się przebrać. - powiedział otwierając przede mną drzwi frontowe.
-Co? - popatrzyłam na niego niepewnie. O co temu kolesiowi chodziło?
-Ja pogadam z Meg. Masz pół godziny - powiedział i zniknął w kuchni. Stałam chwilkę w holu nie wiedząc co się dzieje, ale w końcu zrobiłam to o co 'prosił'. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, osuszyłam się i zarzuciłam na siebie czarne jeansy, koszulę w tym samym kolorze i czarne botki na niskim obcasie. Czerń była dzisiaj moim kolorem.. Zdecydowanie.
Po 20 minutach zeszłam na dół
-A więc Leand? - usłyszałam głos Niall'a.
-Jestem gotowa - powiedziałam wchodząc do kuchni.
-No to jedziemy - chłopak wstał z krzesła i uśmiechną się do mnie.
-Gdzie? - zapytałam niepewnie, prawdopodobnie znając już odpowiedź.
-Do Leand - odparł łapiąc mnie za rękę i kierując się w stronędrzwi. Popatrzyłam niepewnie na Meg, która tylko pomachała mi na pożegnanie.

***
Niezręczna cisza podczas jazdy samochodem była już przytłaczająca. Nikt z nas nie odezwał się przez ponad pół godziny drogi., co jakiś czas tylko zerkaliśmy na siebie niepewnie.
-Dlaczego to robisz? - zapytałam w końcu.
-Co? - chłopak zmarszczył brwi.
-To. Dlaczego mnie tam wieziesz? 
-Bo jestem Ci coś winien - odpowiedział po chwili zastanowienia. 
-Winien jesteś mi przede wszystkim wyjaśnienia. - popatrzyłam na niego skanując go dokładnie. Rozcięta brew, napuchnięta warga i strupy na knykciach dłoni, które mocniej zacieśniły się na kierownicy. 
-Nie teraz. Nie uważam, żeby to była najlepsza pora -powiedział cicho.
-Okej. - powiedziałam i na tym skończyła sie nasza wymiana zmian. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy. Byłam zmęczona po nieprzespanej nocy i bieganiu. Sen dobrze mi zrobi. Poza tym sen był lepszy niż cisza. Nawet radio nie grało. 
Gdy już zasypiałam, usłyszałam jeszcze głos Niall'a
-Poza tym, jest w Tobie coś niezwykłego - te słowa na pewno nie były przeznaczone dla moich uszu. 

***

-Wstawaj - poczułam lekkie szarpnięcie za ramię i otworzyłam oczy. Było już ciemno, ale dokładnie wiedziałam gdzie się znajdowaliśmy. -Jesteśmy na miejscu. Weź rzeczy z tylnego siedzenia. Ja poczekam tutaj, nie musisz się śpieszyć. - nic nie powiedziałam tylko pokiwałam głową. Odwróciłam się, zabrałam to co leżało za mną i wyszłam z samochodu.
Otworzyłam bramkę przede mną i zaczęłam iść krętymi, wąskimi ścieżkami dochodząc do miejsca, które tak dobrze znałam. Do miejsca gdzie spędziłam prawie każdy dzień przez ostatni rok mojego życia, gdy w końcu dałam radę wstać z łóżka.
-Część Michael - powiedziałam cicho..

_______________________________
*żeby nie było, ja nikogo nie shippuję! 
mam nadzieję, że siępodoba.
lov ja x

ps. zaczynamy z koleżanką tłumaczyć bardzo fajne opowiadanie o Ashton'ie Irwinie.
Jeszcze nic nie ma, ale niedługo zaczynamy.
Zapraszam:
http://ashtonirwin-7-15.blogspot.com/  :))

ps2. jeżeli nie chcecie być już informowani po prostu dajce mi znać. tutaj lub na tt :))